Porywają, zabijają, prześladują szyitów i chrześcijan - to prawda. Ale wokół okrucieństwa dżihadystów z Państwa Islamskiego narosły też legendy. Ostatnio opinię publiczną zelektryzowała informacja o tym, że islamscy fundamentaliści nakazali obrzezanie kobiet i dziewcząt. Dziennikarz "Foreign Policy" przekonuje, że nie wszystkie doniesienia docierające do zachodnich mediów z Iraku i Syrii muszą być prawdziwe.
Antyrządowa ofensywa sunnickich bojowników z Państwa Islamskiego (znanych wcześniej jako Islamskie Państwo Iraku i Lewantu) toczy się na północy i zachodzie Iraku. Dżihadyści utworzyli nawet na zajętych przez siebie terenach nieuznawany przez nikogo innego kalifat, czyli islamskie państwo wszystkich muzułmanów.
W swojej walce o supremację ISIL nie unikało przemocy, w tym zbiorowych egzekucji, prześladowań szyitów czy chrześcijan. ONZ informowała m.in. o setkach ofiar walk m.in. w Mosulu, drugim co wielkości mieście kraju.
W czwartek przedstawicielka ONZ w Iraku Jaqueline Badcock poinformowała, że dżihadyśc wydali fatwę, czyli nakaz religijny o mocy prawa, w której ogłosili obowiązkowe obrzezanie kobiet i dziewcząt od 11 do 46 roku życia.
Informacja ta szybko trafiła do zachodnich mediów i zbulwersowała opinię publiczną. Jak jednak przekonuje na łamach "Foreign Policy" David Kenner, niekoniecznie jest ona prawdziwa.
Kenner zaznacza, że obrzezanie dziewcząt nie jest charakterystyczne dla tej części muzułmańskiego świata i jest praktyką o wiele częściej stosowaną w Afryce Subsaharyjskiej. Jak argumentuje dziennikarz - nie należy też raczej do typowego katalogu żądań wysuwanych przez dżihadystów.
Doniesieniom przedstawicielki ONZ zaprzeczyli też przebywający w regionie dziennikarze i analitycy. Szefowa kairskiego biura amerykańskiego radia NPR Leila Fadel napisała na Twitterze, że mieszkańcy Mosulu - wśród nich lekarz, dziennikarz i przywódca plemienny - powiedzieli, że informacja o fatwie jest nieprawdziwa.
#UN statement that #ISIS issued fatwa calling 4 FGM 4 girls is false residents of Mosul say includng a doctor, jourrnalist and tribal leader
— Leila Fadel (@LeilaFadel) July 24, 2014
Kenner rozprawia się też z innymi doniesieniami na temat działalności Państwa Islamskiego. Choć prawdą jest, że dżihadyści robią wszystko, co mogą, by zamienić życie mieszkających w Mosulu chrześcijan w piekło, wprowadzając dyskryminujące ich nakazy, dziennikarz zwraca uwagę, że informacja o spaleniu katedry katedry św. Efrema, o czym pisały media, nie ma potwierdzenia w faktach.
Kenner podkreśla także, że zdjęcia płonącej - rzekomo - katedry św. Efrema, które ilustrowały informacje o wydarzeniu, pochodziły tak naprawdę z Syrii lub Egiptu.
Spektakularny napad na bank
Inną legendą związaną z dżihadystami jest ich rzekomy napad na bank w Mosulu. Gubernator regionu powiedział, że mieli wynieść stamtąd 400 mln dolarów. O historii rozpisywały się światowe media, a bojowników z Państwa Islamskiego okrzyknięto "najbogatszymi dżihadystami świata".
Do tej pory - jak zauważa dziennikarz - nikt nie potwierdził doniesień o napadzie, co przyznał w rozmowie z "Financial Timesem" nawet sam gubernator, który o wydarzeniu początkowo informował. Szef stowarzyszenia skupiającego prywatne banki w Iraku powiedział natomiast wprost, że napad nie miał miejsca.
Kenner tłumaczy takie "wpadki" ogromnymi trudnościami w pozyskiwaniu rzetelnych informacji z ogarniętego konfliktem Mosulu. Na pewno nie pomaga też reputacja dżihadystów, na którą solidnie sobie zapracowali.
Autor: kg\mtom / Źródło: Foreign Policy