Dwa miesiące po kryzysie, który niemal doprowadził do wojny między Wenezuelą a Kolumbią,prezydent Hugo Chavez znów oskarża Bogotę o prowokację graniczną.
Tym razem Caracas twierdzi, że ok. 60 żołnierzy kolumbijskich naruszyło świadomie i celowo granicę między oboma państwami. Incydent ma zdestabilizować stosunki w regionie - uważają władze Wenezueli.
Według oficjalnego protestu strony wenezuelskiej, żołnierze kolumbijscy zostali zatrzymani w piątek w odległości 800 metrów od linii granicznej w stanie Apuree, na południowym zachodzie kraju, a następnie "zmuszeni do natychmiastowego wycofania się na stronę kolumbijską".
Kolumbia: wyjaśnimy to
Prezydent Kolumbii Alvaro Uribee, w przeciwieństwie do Chaveza sojusznik Stanów Zjednoczonych, który na walkę z partyzantką i gangami narkotykowymi otrzymuje z Waszyngtonu miliardy dolarów, poinformował, że zwrócił się do dowództwa swej armii o zbadanie oskarżeń.
- Jeśli to prawda, że nasi żołnierze znaleźli się tam, to przeprosimy. Jeśli nie, zażądamy sami wyjaśnień - powiedział, dodają, że Kolumbia "pragnie tylko dobrych stosunków" z Wenezuelą.
Chavez wspiera FARC?
Incydent graniczny nastąpił dzień po tym, jak prezydent Wenezueli Hugo Chavez zapowiedział rewizję stosunków dyplomatycznych i handlowych z Kolumbią. Była to jego reakcja na opublikowanie raportu Interpolu twierdzącego, że Wenezuela wspiera FARC - lewacką narkopartyzantkę walczącą z kolumbijskim rządem.
Niespokojne pogranicze
W stosunkach między Bogotą a Caracas gorąco było już w marcu. Przyczyną konfliktu była akcja wojskowa Kolumbii na terenie Ekwadoru. Kolumbijskie jednostki weszły na teren sąsiedniego państwa, tropiąc grupę partyzantów FARC, którzy się na nim schronili. Kolumbijskie wojska zaatakowały
Ostre reakcje prezydenta Ekwadoru Rafaela Correi i prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, który nawet wysłał czołgi i kilka tysięcy żołnierzy na granicę z Kolumbią, spowodowały nie notowane od lat napięcie w tym rejonie.
Ostatecznie jednak prezydenci trzech krajów zażegnali konflikt. Czas pokaże na jak długo.
Źródło: PAP, lex.pl