Chaos w Boliwii. Napastnicy przejęli broń, wzięli ponad 200 żołnierzy na zakładników

Źródło:
PAP
Boliwia. Starcia policji z protestującymi
Boliwia. Starcia policji z protestującymiReuters
wideo 2/4
Boliwia. Starcia policji z protestującymiReuters

Napastnicy, którzy zaatakowali trzy jednostki wojskowe w Boliwii, wzięli w charakterze zakładników ponad 200 żołnierzy, przejęli broń i amunicję - ogłosiło MSZ w La Paz. Prezydent Luis Arce oskarżył o atak grupy związane z jego rywalem politycznym, byłym szefem państwa Evo Moralesem. Ten zaś ogłosił rozpoczęcie protestu głodowego do czasu rozpoczęcia rozmów między rządem a napastnikami.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych podkreśliło w komunikacie, że w Boliwii trwa "eskalacja destabilizacji systemu demokratycznego", której celem jest "skrócenie kadencji" prezydenta Luisa Arcego.

"Trzy jednostki wojskowe w okolicy Chapare w departamencie Cochabamba zostały zaatakowane przez nieregularne grupy, które wzięły jako zakładników ponad dwustu żołnierzy z tych jednostek i przywłaszczyły sobie uzbrojenie wojskowe oraz amunicję" - napisano w komunikacie MSZ, podkreślając, że jest to "zagrożenie dla całej ludności boliwijskiej o nieprzewidywalnych konsekwencjach".

Czytaj też: Uzbrojeni napastnicy przejęli trzy jednostki wojskowe, wzięli zakładników

Protesty w Boliwii

Zajęcie obiektów wojskowych wpisuje się w narastający konflikt pomiędzy byłym prezydentem Evo Moralesem a obecnym przywódcą Luis Arcem. Dawniej byli sojusznikami politycznymi. Spór przybiera na sile w związku z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi, w których obaj politycy zamierzają wystartować.

Czytaj więcej: Ostrzelany samochód i 14 dziur po kulach. Były prezydent: chcieli mnie zabić 

Arce ogłosił w piątek, że jednostki wojskowe zostały zaatakowane przez "grupy związane z Evo Moralesem". Ten natomiast zaapelował do swoich zwolenników, którzy od prawie trzech tygodni masowo protestują i blokują ważne drogi, aby znieśli blokady. Ogłosił też strajk głodowy i wezwał urzędującego prezydenta do negocjacji.

Zwolennicy Moralesa utworzyli w połowie października blokady drogowe, aby wywierać naciski do zaprzestania śledztwa przeciwko byłemu prezydentowi w związku z oskarżeniem o znęcanie się nad nieletnią. Morales argumentował wówczas, że śledztwo ma podłoże polityczne. Od tego czasu zakłócenia w transporcie kosztowały Boliwię 1,7 mld dolarów - poinformował prezydent Arce.

Napięta sytuacja w BoliwiiLUIS GANDARILLAS/PAP/EPA

Protest głodowy, oskarżenia o sfingowany zamach stanu

Były prezydent Evo Morales na piątkowej konferencji prasowej wezwał napastników do dialogu z rządem. Nie biorąc odpowiedzialności za atak na placówki wojskowe, ogłosił rozpoczęcie protestu głodowego do czasu rozpoczęcia rozmów między stronami. Zaapelował także do swoich zwolenników, którzy masowo protestują i blokują główne drogi w wielu częściach kraju, aby znieśli blokady.

Evo MoralesJORGE ABREGO/EPA/PAP

Z kolei Luis Arce został wybrany na prezydenta w 2020 roku, ale w ostatnich miesiącach jego popularność spadała wraz z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej. Zmniejszenie dochodów z eksportu gazu ziemnego sprawiło, że rządowi coraz trudniej jest utrzymać dopłaty do cen żywności i paliw, których niedobory wywoływały w kraju protesty. Arce w czerwcu tego roku został oskarżany o to, że kazał wysłać wojska do pałacu prezydenckiego, by sfingować w ten sposób zamach stanu.

Odkąd Boliwia uzyskała niepodległość w 1825 roku, doświadczyła już około 190 zamachów stanu, dyktatur i rewolucji.

Autorka/Autor:ek/ft

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA/LUIS GANDARILLAS