To nie jest zwykłe postępowanie karne, ale sygnał wysłany do całego establishmentu: krytyka prezydenta może mieć konsekwencje. Były dyrektor FBI James Comey został formalnie oskarżony, oficjalnie o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie działania Kongresu.
- Mam złamane serce, ale też wielkie zaufanie do federalnego systemu sądownictwa i jestem niewinny - skomentował to Comey.
Były szef FBI opublikował nagranie, w którym podkreślił, że to odwet, którego się spodziewał. - Moja rodzina i ja od lat wiemy, że przeciwstawianie się Donaldowi Trumpowi ma swoją cenę, ale nie potrafiliśmy wyobrazić sobie innego życia. Nie będziemy żyć na kolanach i wy też nie powinniście - oświadczył.
Ingerencja Donalda Trumpa
Zarzuty wobec byłego szefa FBI pojawiły się zaledwie kilka dni po tym, jak Donald Trump publicznie wezwał Departament Sprawiedliwości do ścigania konkretnych osób. Wymienił między innymi Comeya, senatora Adama Schiffa i prokurator generalną stanu Nowy Jork, Letitię James, która prowadziła śledztwo w sprawie oszustw podatkowych, jakich miała się dopuścił rodzina Trumpów. Sprawa zakończyła się zresztą w sądzie wyrokiem skazującym.
"Nie możemy już dalej zwlekać - to niszczy naszą reputację i wiarygodność. Dwukrotnie mnie poddali impeachmentowi, oskarżali (5 razy!), O NIC. SPRAWIEDLIWOŚĆ MUSI BYĆ WYKONANA, TERAZ!!!" - napisał Donald Trump w mediach społecznościowych.
Apel został wysłuchany - Departament Sprawiedliwości, kierowany przez sojuszniczkę Trumpa Pamelę Bondi, postawił Comeya w stan oskarżenia.
"Nikt nie stoi ponad prawem. Dzisiejszy akt oskarżenia odzwierciedla zaangażowanie Departamentu Sprawiedliwości w pociąganie do odpowiedzialności osób, które nadużywają władzy, by wprowadzać Amerykanów w błąd. W tej sprawie będziemy podążać za faktami" - oświadczyła Bondi.
Prezydent pytany wcześniej o swój wpis zapewniał, że nie angażuje się w sprawę. - Orientuję się tylko tyle, co wy. Czytam gazety, tak samo jak wy. Więc naprawdę nie wiem. Macie coś jeszcze do dodania? - odparł.
Ale już kilka dni później stwierdził, że gdyby chciał, mógłby zainterweniować. - Mógłbym się w to zaangażować, ale nie chcę. Mogę tylko powiedzieć, że Comey to zły człowiek. To chory człowiek. Szczerze mówiąc, uważam, że to naprawdę chory facet. Robił straszne rzeczy w FBI - ocenił Trump.
Rosyjska ingerencja w wybory w USA
Comey kierował FBI w latach 2013-2017. Został odwołany przez Trumpa w jego pierwszej kadencji w trakcie śledztwa dotyczącego ingerencji Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie.
Po jego odejściu niezależna komisja kierowana przez Robert Muellera potwierdziła, że rosyjski rząd ingerował w proces wyborczy w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku, mając na celu zaszkodzenie kampanii Hillary Clinton, wzmocnienie kandydatury Donalda Trumpa oraz pogłębianie podziałów politycznych i społecznych.
Zaplecze polityczne amerykańskiego prezydenta i on sam od lat nazywają te zarzuty "polowaniem na czarownice", a sprawę Russiagate - mistyfikacją.
"Zbyt długo wcześniejsze skorumpowane kierownictwo i ich sprzymierzeńcy wykorzystywali federalne organy ścigania jako narzędzie polityczne, (…) Najbardziej jaskrawym przykładem upolitycznienia organów ścigania była tzw. 'afera Russiagate' - haniebny rozdział w historii, który wciąż badamy i ujawniamy" - oświadczył obecny dyrektor FBI Kash Patel.
"To postępowanie szalonego monarchy"
Demokraci alarmują, że to przełomowy moment, w którym władza wykonawcza wkracza bezpośrednio w działania organów ścigania - i to z polityczną motywacją.
- Wygląda to tak, jakby Trump spełniał swoje liczne groźby z kampanii wyborczej, zapowiadające zemstę i rewanż na ludziach, których uznaje za politycznych przeciwników - powiedział senator Partii Demokratycznej Chris Coons.
- To jest chore. Prawdziwie chore. To postępowanie szalonego monarchy, który wkracza w sferę, w którą żaden wcześniejszy prezydent nigdy nie ośmielił się wkroczyć, w niezależność Departamentu Sprawiedliwości - dodał Eris Swalwell, kongresmen Partii Demokratycznej.
Demokraci ostrzegają, że to nie tylko atak na byłego szefa FBI, ale na całą zasadę niezależności wymiaru sprawiedliwości. Amerykańskie media przypominają, że Departament Sprawiedliwości zwolnił w lipcu prokurator federalną Maurene Comey, córkę tego, który teraz jest oskarżany.
- Jeśli Donald Trump może obsadzać i zwalniać prokuratorów federalnych w całym kraju, nikt nie może czuć się bezpieczny - podkreślił demokratyczny senator Richard Blumenthal.
Sprawę Jamesa Comeya rozstrzygnie sąd, ale samo oskarżenie może mieć dalekosiężne skutki - nie tylko dla niego, lecz dla całego systemu. - To może odstraszać innych przed sprzeciwem wobec władzy - ostrzegł Chris Coons. - To smutny, czarny i naprawdę straszny dzień dla Ameryki - ocenił Richard Blumenthal.
Autorka/Autor: Justyna Zuber
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/KENT NISHIMURA / POOL