Rosyjski sąd zakazał działalności ultranacjonalistycznego ugrupowania Ruch przeciwko Nielegalnej Imigracji, które lobbowało za ostrzejszym prawem imigracyjnym i wzmocnioną kontrolą graniczną na Kaukazie i w środkowej Azji.
- Śledztwo wykazało, że celem ugrupowania jest działalność ekstremistyczna - głosi oświadczenie prokuratury, która wysłała do moskiewskiego sądu wniosek o zdelegalizowanie Ruchu. Opowiada się on za wzmocnieniem prawa imigracyjnego i silniejszą kontrolą na granicy na południu kraju i z byłymi republikami radzieckimi na Kaukazie.
Szef nacjonalistycznej grupy Aleksandr Biełow zapowiedział złożenie odwołania i ostrzegł, że zakaz tylko zachęci radykalną młodzież do wyjścia na ulicę. - Zamiast zorganizowanej struktury, z którą można negocjować, Kreml będzie miał wielu zamaskowanych ludzi, którzy są bardzo radykalni i z nikim nie będą negocjować. To, co się zdarzyło na Placu Maneżowym, powtórzy się na wielką skalę. Rosję czeka egipski scenariusz - dodał.
Zamieszki na Placu Maneżowym
11 grudnia ubiegłego roku na Placu Maneżowym w Moskwie, przed murami Kremla, doszło do największych od upadku ZSRR starć na tle rasistowskim. Tysiące pseudokibiców i siedem tysięcy nacjonalistów biło się z OMON-em i atakowało osoby o niesłowiańskich rysach. Milicja użyła pałek. Kilkadziesiąt osób zostało rannych.
Stadionowi chuligani i nacjonaliści zebrali się tam, aby uczcić pamięć swojego kolegi, 28-letniego Jegora Swiridowa, fanatyka Spartaka Moskwa, zastrzelonego w nocy z 6 na 7 grudnia na przystanku autobusowym w północnej części Moskwy podczas sprzeczki z sześcioma przybyszami z Kaukazu.
Kilka dni później pseudokibice i nacjonaliści chcieli zorganizować kolejną akcję na Placu Europy przed Dworcem Kijowskim, nieopodal Białego Domu (siedziby rządu). W tym samym czasie próbowali się tam zebrać przyjezdni z Kaukazu. OMON, wspierany przez oddziały sił specjalnych MSW "Zubr", nie dopuścił do tego. Zatrzymano prawie 1400 osób. U wielu z nich zarekwirowano broń na kule gumowe, broń gazową, białą i paralizatory.
Brunatne liczby
SOVA, pozarządowa rosyjska grupa zajmująca się badaniem zjawiska przemocy na tle etnicznym, twierdzi, że w grudniu ubiegłego roku w starciach etnicznych zginęły co najmniej dwie osoby, a 68 zostało rannych. W 2010 roku w tzw. zbrodniach na tle nienawiści rasowej zginęło w Rosji łącznie 37 osób.
Rasizm i ksenofobia rozpleniły się w Rosji od czasu upadku ZSRR, gdy setki tysięcy ludzi z rosyjskiego Kaukazu i poradzieckich republik środkowoazjatyckich znalazły się w dużych miastach Rosji, pragnąc uciec od biedy w ojczystym kraju czy regionie.
Źródło: PAP