Władze Irlandii Północnej liczą rannych w zajściach, do których doszło w piątek wieczorem w centrum Belfastu. Najnowszy bilans mówi o 56 rannych policjantach i dwóch cywilach. Aresztowano co najmniej siedem osób. Policja użyła armatek wodnych i kul gumowych. Demonstranci podpalili kilka pojazdów.
Obrażenia poszkodowanych są w większości lekkie, jednak czterej poszkodowani policjanci trafili do szpitala.
Zastępca szefa policji prowincji George Hamilton potępił zajścia i stwierdził, że "mogą zaszkodzić gospodarce i odstraszyć turystów".
Lojaliści kontra republikanie
Powodem zajść było zablokowanie przez lojalistów trasy przemarszu republikanów. Ci ostatni, występując pod szyldem grupy AIL (Anti-Internment League), chcieli uczcić rocznicę 9 sierpnia 1971 roku, gdy rozpoczęły się bezprecedensowe internowania w okresie największego natężenia konfliktu republikanów z brytyjskimi siłami bezpieczeństwa.
Kilkuset irlandzkich nacjonalistów podejrzewanych o powiązania z Irlandzką Armią Republikańską zostało wtedy uwięzionych bez wyroku sądu.
Doszło do starć
Na pochód AIL zgodziła się północnoirlandzka komisja aprobująca marsze i wiece obu społeczności mogące prowadzić do społecznych napięć i zakłócenia porządku publicznego.
W piątek wieczorem lojaliści postanowili nie dopuścić do marszu i starli się z zabezpieczającą go policją. W stronę funkcjonariuszy poleciały m.in. cegły, butelki i fajerwerki, płyty chodnikowe, a nawet elementy rusztowań.
Policja wystrzeliła 26 plastikowych pocisków oraz użyła armatek wodnych, by opanować sytuację. Agencja AP podaje, że widać było co najmniej kilku protestujących, którzy po postrzeleniu plastikowym nabojem oddalali się z zakrwawioną twarzą.
Uczestnicy marszu zmuszeni byli zmienić jego trasę. Zamiast przejścia wzdłuż handlowej Royal Avenue, jak mieli w planach, przeszli bocznymi ulicami.
Unionistyczny poseł z płn. Belfastu Nelson McCausland oskarżył republikanów i nacjonalistów o zorganizowanie pochodu, który określił jako prowokacyjny. Jego zdaniem organizatorzy pochodu musieli liczyć się z reakcją lojalistów, uznających Irlandię Północną za część Zjednoczonego Królestwa i chcących zachować jej protestancki charakter Po zajściach w centrum miasta zostały wraki spalonych samochodów, witryny sklepów były zdewastowane.
Chcą uczcić członków IRA
Napięta sytuacja panuje także w innych częściach Irlandii Północnej.
Kontrowersje towarzyszą zapowiedzianym na niedzielę uroczystościom w Castlederg (na zachodzie) popieranym przez współrządzącą republikańską Sinn Fein, które są organizowane dla uczczenia miejscowych członków IRA zabitych w okresie konfliktu w Irlandii Płn. W lipcu lojaliści wywołali zamieszki w Belfaście po tym, gdy członkom Loży Orańskiej (nazwanej tak na cześć protestanckiego króla Wilhelma Orańskiego, który pokonał katolickiego króla Jakuba II w Irlandii 12 lipca 1690 roku) odmówiono zgody na przemarsz przez zamieszkaną przez katolickich nacjonalistów dzielnicę Ardoyne.
Autor: rf,pk//bgr,mtom / Źródło: PAP