W trakcie buntu Jewgienija Priożyna podległe mu oddziały Grupy Wagnera dotarły do bazy wojskowej Woroneż-45, gdzie znajduje się broń jądrowa i zamierzały przejąć kontrolę nad tym obiektem - twierdzi Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego.
W wywiadzie dla agencji Reuters opublikowanym we wtorek Kyryło Budanow powiedział, że wagnerowcy chcieli przejąć urządzenia nuklearne pochodzące jeszcze z czasów ZSRR, by "podbić stawkę" w trakcie buntu. - Jeśli jesteś gotów walczyć do ostatniego człowieka, to jest to jeden z tych obiektów, które znacząco podnoszą stawkę - powiedział. Zapewnił, że jedyną przeszkodą dla wagnerowców okazały się zamknięte drzwi i "nie dostali się oni do sekcji technicznej" bazy.
Reuters zastrzega, że nie jest w stanie zweryfikować informacji Budanowa.
Z nagrań wideo i rozmów z mieszkańcami wynika, że w trakcie buntu konwój pojazdów wojskowych skierował się na wschód w kierunku bazy w Woroneżu. Jednak 100 kilometrów od niej, za miejscowością Tałowaja, ślad się urwał - nie ma nagrań świadczących o dalszych działaniach wagnerowców. Przedstawiciele krajów zachodnich twierdzili, że w żadnym momencie w trakcie buntu Prigożyna rosyjski arsenał nuklearny nie był zagrożony.
"Urządzenie nuklearne" owiane tajemnicą
Obiekt Woroneż-45 znajduje się w gestii jednostki wojskowej nr 14254. Czym dokładnie są przechowywane tam urządzenia nuklearne, stanowi ścisłą tajemnicę - zauważa Reuters.
Budanow powiedział dziennikarzom, że chodzi o urządzenia łatwe do przeniesienia. Agencja przypomina, że istnieją przekazy o rozwijaniu przez naukowców w ZSRR urządzeń nuklearnych o wielkości walizki, na użytek służb specjalnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA