Większość Polaków popiera możliwość użycia przez polski rząd weta w negocjacjach - stwierdził minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau w opublikowanym w piątek artykule dla niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dodał, że "postanowienia Traktatów są dla Unii święte", a Polska "niczego więcej nie oczekuje".
Państwa członkowskie Unii Europejskiej - w związku ze sprzeciwem Polski i Węgier - nie osiągnęły w poniedziałek jednomyślności w sprawie wieloletniego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i decyzji w sprawie funduszu odbudowy po epidemii COVID-19. Polska i Węgry zgłosiły zastrzeżenia w związku z przyjętym większością kwalifikowaną rozporządzeniem dotyczącym powiązania wypłaty środków unijnych z praworządnością. Zapowiadają też weto pakietu budżetowego.
Sprzeciw obu krajów w sprawie unijnego pakietu budżetowego nie zatrzymuje jednak całej procedury przyjęcia mechanizmu powiązania środków z praworządnością. Jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie pakietu budżetowego do końca bieżącego roku, od przyszłego roku w UE będzie obowiązywało prowizorium budżetowe, a więc fundusze będą wypłacane w oparciu o zapisy przyjęte na rok 2020.
"Postanowienia Traktatów są dla Unii święte i nienaruszalne"
Do sporu wokół unijnego budżetu odniósł się w piątek na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau.
"Polska jest gotowa natychmiast odblokować uruchomienie funduszy na walkę z ekonomicznymi skutkami pandemii oraz budżet UE, ale muszą ustać próby podważania zasady, że praworządność to przestrzeganie obowiązującego prawa – i dbanie o to, aby prawo wtórne było zgodne z prawem pierwotnym, prawem wyższego rzędu, zarówno na poziomie państw członkowskich, jak i UE. Postanowienia Traktatów są dla Unii święte i nienaruszalne. Polska niczego więcej nie oczekuje" - napisał Rau w "FAZ".
Minister stwierdził, że w sporze między Polską a instytucjami europejskimi chodzi o praworządność. "Ale nie o reformę polskich sądów, gdyż to nie jest obszar integracji europejskiej, lecz o domniemywanie kompetencji przez instytucje UE. Żadne państwo członkowskie nigdy nie miało prawa ingerować w sądownictwo ani niemieckie, ani polskie, nie mogło więc przekazać tego swojego uprawienia instytucjom europejskim" - podkreślił.
"Polska broni ważnej dla Europejczyków zasady legalizmu"
Rau stwierdził, że ma "wielki szacunek" do niemieckiej tradycji prawnej związanej z pojęciem państwa prawa, która "wpłynęła na ukształtowanie się europejskiego rozumienia zasady legalizmu". "Federalny Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie orzekał, że instytucje europejskie, w tym Europejski Trybunał Sprawiedliwości, nie mogą ani działać, ani orzekać ultra vires, to znaczy w obszarach, w których nie otrzymały wprost kompetencji w Traktatach" - napisał minister. "Dziś to Polska broni ważnej dla Europejczyków zasady legalizmu" - dodał i przypomniał, że wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w Traktatach należą do Państw Członkowskich.
"W trwających negocjacjach Polska sprzeciwia się wprowadzeniu do prawa UE przepisów, na które ani Niemcy, ani Polacy, ani żaden inny naród europejski, nie wyrazili zgody, ratyfikując traktaty. Nie możemy pozwolić, by UE i jej instytucje rozszerzały swoje kompetencje metodą ich domniemywania. Tego zakazuje zasada legalizmu!" - stwierdził Rau. "Chodzi o to, by chronić społeczeństwo demokratyczne przed sytuacją, w której władza, w tym wypadku organy UE, rozszerza własne władztwo, w oparciu o dokonywaną przez samą siebie interpretację prawa" - wyjaśnił minister.
Jak dodał, zasady tej "broniły także trybunały konstytucyjne w innych państwach członkowskich". "Ujmując w sposób najprostszy: 27 państw zawarło umowę – w formie Traktatu o UE – że naruszenia podstawowych zasad naszej Unii będą badane zgodnie z określoną procedurą. Ta procedura jest obiektywna, bo musi uwzględnić opinie wszystkich – na tym polega zasada jednomyślności, przewidziana w art. 7 Traktatu. Nie może tu być mowy o przegłosowywaniu słabszej większości przez silniejszą większość" - stwierdził.
"Prawie 60 procent Polaków popiera możliwość użycia przez polski rząd weta"
Minister napisał, że "brak zgody narodów postanowiono bezprawnie obejść". "Nową procedurę próbuje się wprowadzić nie poprzez zmianę Traktatów, ale dopisując do nich nieratyfikowany przypis. To rażące złamanie Traktatów i zasady praworządności" - stwierdził i dodał, że taką opinię wydali już dwa lata temu prawnicy Rady UE, a podobne stanowisko zajął w 2018 Europejski Trybunał Obrachunkowy. "Niestety opinie te zostały zignorowane. Dlatego rząd Polski jest zmuszony użyć groźby weta by bronić Europejczyków przed złamaniem traktatów" - przypomniał Rau.
"Mechanizmy chroniące środki europejskie przed defraudacją istnieją w prawie unijnym od lat. Nie przeszkodziły jednak różnym mafiom budować z tych środków willi z basenami, a gdzie indziej rozkradaniu funduszy UE na masową skalę i fałszowaniu raportów o wysokości długu publicznego. Nikt wówczas nie wzywał do wprowadzenia instrumentu warunkowości!" - napisał minister.
Jak dodał, "Polska wzorowo wydaje środki europejskie". "Opowiadamy się też za bezwzględną walką z korupcją i nadużyciami finansowymi. Będziemy więc popierać użycie wszystkich istniejących w traktatach instrumentów do walki z tymi patologiami i stworzenie instrumentu uwarunkowującego wypłatę funduszy europejskich od ich skutecznego stosowania" - napisał.
"Ale bez zmiany traktatów nie zgodzimy się na instrumenty inne, niż te zdefiniowane w art. 7 TUE. Dlatego prawie 60 proc. Polaków popiera możliwość użycia przez polski rząd weta w toczących się negocjacjach. Zwolenników tego kroku jest więc więcej niż wyborców popierających obecny rząd" - stwierdził.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: MSZ/S. Indra