W ciągu ośmiu lat środkowoamerykański kraj zamierza poszerzyć 77-kilometrowy kanał łączący Pacyfik z Atlantykiem. Według ekspertów, szacowana na ponad 5 miliardów dolarów inwestycja to jedyna szansa, by jeden z najważniejszych szlaków handlowych współczesnego świata nie został w ciągu kilku lat całkowicie sparaliżowany - pisze dziennik.pl.
- Statki flot handlowych są coraz większe, a Panama po prostu żyje z kanału i musi walczyć o klientów. Przez przesmyk nie przechodzą na przykład ogromne tankowce, a część z nich musi wręcz opływać Amerykę przez Cieśninę Drake’a, między Ziemią Ognistą a zachodnią Antarktydą - mówi Tilman Altenburg, ekspert od latynoamerykańskiej gospodarki.
- Kanał jest dla nas jak ropa naftowa. To on daje nam poczucie dumy - przekonywał w ubiegłym roku prezydent Martin Torrijos. W referendum przebudowę szlaku poparło aż 76 proc. jego rodaków.
Budowa ma całkowicie zmienić przesmyk i uratować jego światową rolę - przesmyk otrzyma nowy dodatkowy komplet śluz, na znacznym odcinku zostanie poszerzony i pogłębiony, a w sztucznym jeziorze, przez które wiedzie ponad 30-kilometrowy odcinek, podniesiony zostanie poziom wody. Dziś kanał wciąż przynosi Panamie pół miliarda czystego zysku rocznie, ale za kilka lat - bez inwestycji - stałby się kłopotem.
Oblicza się, że do 2011 r. blisko 40 proc. wielkich kontenerowców nie będzie się mieścić w systemie panamskich śluz. Już dziś prawie połowa statków przechodzących przez kanał w niektórych miejscach zajmuje całą jego szerokość. Dlatego do 2025 r. przepustowość szlaku, obecnie wynosząca 14 tysięcy statków rocznie, ma wzrosnąć dwukrotnie.
Źródło: Dziennik.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: aptn