Dokumentalista Mateusz Lachowski rozmawiał w podkijowskiej Buczy z kapłanem miejscowej parafii Andriejem, który organizował pochówki w zbiorowej mogile. Mężczyzna opowiedział o zbrodniach, których dokonali tu Rosjanie. Mówił, że ludzie "byli katowani, torturowani, męczeni, z zawiązanymi rękami". - Oni byli rozstrzelani po torturach. W jednym miejscu, nawet do 10 ludzi obok siebie. Tutaj całe drogi były zasłane trupami - relacjonował.
Rosyjskie wojska wycofały się z Buczy, miasta pod Kijowem. Ukraińscy żołnierze, którzy tam wkroczyli, odnaleźli wiele ciał zamordowanych cywilów. Na terenie należącym do cerkwi znajduje się masowy grób. Część ofiar miała związane ręce za plecami i ślady po strzałach oddanych w tył głowy.
"Całe drogi były zasłane trupami"
Wolontariusz i dokumentalista Mateusz Lachowski, który w TVN24 relacjonuje wydarzenia z Ukrainy, rozmawiał z Andriejem, kapłanem miejscowej parafii, który organizował pochówki w zbiorowej mogile.
- Ludzie, którzy byli katowani, torturowani, męczeni, z zawiązanymi rękami. Oni byli rozstrzelani po torturach. W jednym miejscu, nawet do 10 ludzi obok siebie. Tutaj całe drogi były zasłane trupami - mówił Andriej.
- Można tu wejść do jakiegokolwiek mieszkania czy domu, nie ma takiego, w którym by ich nie było. Wybijali drzwi, kradli, zabierali wszystkie kosztowności, zachowywali się nie jak żołnierze wyzwoliciele, ale jak rozbójnicy, którzy przyszli popełnić ludobójstwo. Chwała Bogu nasze wojska tu wróciły i wyzwoliły Buczę. Mam nadzieję, że wkrótce będzie woda i prąd, a to, co zrujnowali, odbudujemy - podkreślił.
Czytaj więcej: Wysoka komisarz ONZ "jest przerażona obrazami" z Buczy
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Mateusz Lachowski