Około 150 brytyjskich żołnierzy z pułku rozpoznawczego Light Dragoons z Catterick na północy Anglii dołączy w połowie października do wielonarodowej grupy bojowej NATO koło Orzysza. - Jesteśmy gotowi do służby w Polsce - powiedział dowódca major Dan Lenherr.
W ramach długoterminowego zobowiązania brytyjskiego wojska do rotacyjnej obecności w Polsce pod Orzysz trafi szwadron "B" Light Dragoons, który zastąpi stacjonujących od kwietnia żołnierzy ze szwadronu "A". Duża część ich wyposażenia, między innymi pojazdy opancerzone typu Szakal i Kojot, wyjechała do Polski w ubiegły czwartek.
Jak powiedział major Lenherr, Brytyjczycy chcą "budować coraz lepsze zrozumienie z partnerami w ramach NATO i doskonalić gotowość operacyjną".
Obecność brytyjskich żołnierzy jest elementem tak zwanej wysuniętej obecności wojskowej NATO na wschodniej flance. W skład wielonarodowej grupy bojowej wchodzi także ponad 900 żołnierzy z amerykańskiego 2. szwadronu 2. pułku kawalerii pancernej, około 120 żołnierzy z rumuńskiego 205. batalionu obrony powietrznej, a także żołnierze chorwaccy. Grupa batalionowa znajduje się pod taktyczną kontrolą w ramach NATO wraz z polską 15. Brygadą Zmechanizowaną w Giżycku.
"Nie możemy już się doczekać przyjazdu do Polski"
Lenherr, który wcześniej służył w Iraku i Afganistanie, powiedział, że szczególnie cieszy się na możliwość pracy w międzynarodowym środowisku. - Istnieje nadrzędna doktryna NATO dotycząca szkolenia, ale (...) oczywiście dopóki nie prowadzi się wspólnych ćwiczeń i operacji, nigdy nie można mieć pełnego zrozumienia i pewności - tłumaczył.
Dodał, że planowanie drugiej rotacji rozpoczęło się w okolicy Wielkanocy, a żołnierze od tego czasu przechodzili serię morderczych treningów i specjalistycznych badań. - To wymagało wiele czasu i wysiłku, ale (...) teraz nie możemy już się doczekać przyjazdu do Polski i jesteśmy gotowi do służby - zapewnił.
Dowódca Light Dragoons powiedział, że w ramach przygotowań żołnierze otrzymują także regularnie szczegółowe informacje dotyczące misji, które obejmują między innymi historię Polski i regionu, co "pozwoli im pojąć wrażliwość (Polaków) i znaczenie tego, co robią, dając pełne zrozumienie środowiska, do którego trafiają".
Jak dodał, przygotowanych jest "wiele ćwiczeń" zwiadowczych, które pozwolą Brytyjczykom w pełni skorzystać z pobytu w Polsce poprzez testowanie różnych wariantów taktycznych, a także przygotowanie techniczne do służby w nowym terenie i klimacie. W toku przygotowań żołnierze byli między innymi uczulani na okoliczność wyjątkowo srogiej zimy.
Dla Lenherra pobyt w Polsce ma też wymiar personalny. - Jeden z moich najbliższych przyjaciół ze szkoły jest Polakiem, więc wyjazd do miejsc, o których kiedyś mi opowiadał, jest świetną sprawą - powiedział.
"Fantastyczne sześć-siedem miesięcy"
Jeden z żołnierzy, którzy wyjadą do Polski, porucznik Quentin Battlebury podkreślił, że kluczowym zadaniem będzie "budowa spójności wśród sojuszników w ramach NATO". - Byłem w Polsce na chwilę, w ubiegłym tygodniu, ale teraz będę po raz pierwszy na dłużej. Dotychczas Polacy, których spotkałem, szczególnie wojskowi, przyjmowali nas bardzo ciepło i cieszę się, że będziemy mogli razem pracować - dodał.
Battlebury zaznaczył, że nie ma jeszcze biegłości w języku polskim, ale liczy, że poprawi się to w Orzyszu. - Kolejna z wielu rzeczy, które będziemy ćwiczyć - dodał ze śmiechem.
Z kolei podporucznik Hector Lloyd ocenił, że wyjazd do Polski będzie "fantastyczną okazją do rozwinięcia umiejętności zarówno dla pojedynczych żołnierzy, jak i całej jednostki". - Będziemy mieli możliwość pracy z sojusznikami w środowisku, którego jeszcze nie znamy - tłumaczył, dodając, że jest pewien, iż "będzie to fantastyczne sześć-siedem miesięcy".
Decyzja "symboliczna"
W połowie października brytyjscy żołnierze z drugiej rotacji mają wziąć udział w dwóch piknikach wojskowych z udziałem lokalnych mieszkańców, które mają się odbyć w Bydgoszczy i Elblągu.
Decyzja o rozmieszczeniu w Polsce i trzech krajach bałtyckich wielonarodowych batalionowych grup bojowych zapadła na szczycie NATO w Warszawie w lipcu 2016 roku.
Pierwszą publiczną deklarację wysłania do Polski 150 brytyjskich żołnierzy złożył w lipcu ubiegłego roku brytyjski minister obrony Michael Fallon.
W przededniu szczytu NATO w Warszawie minister tłumaczył, że dla rządu w Londynie ta decyzja jest symbolem tego, że planowane wyjście Wielkiej Brytanii z UE "nie osłabia zobowiązań wobec innych sojuszy i partnerstw", a także realną odpowiedzią na obawy państw członkowskich NATO w Europie Środkowo-Wschodniej.
Od konsultacji międzyrządowych pomiędzy Polską a Wielką Brytanią w listopadzie 2016 roku trwają także prace nad polsko-brytyjskim traktatem obronnym. Brytyjski wiceminister obrony Mark Lancaster powiedział we wrześniu, że jego podpisanie planowane jest jeszcze na ten rok.
Brytyjscy żołnierze są także obecni w Estonii (około 800 żołnierzy) i Rumunii, gdzie Królewskie Siły Powietrzne biorą udział w misji obserwacyjnej nad Morzem Czarnym.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP