Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, oceniła w piątek, że mimo postępów wciąż pozostaje dużo pracy, by osiągnąć porozumienie z Wielką Brytanią. Za nieco ponad miesiąc kończy się okres przejściowy, a negocjacje prowadzone są pod coraz większą presją.
- Po trudnych tygodniach z bardzo niewielkim postępem, w ostatnich dniach widzieliśmy przyspieszenie, większy ruch w ważnych kwestiach. To dobrze - powiedziała Ursula von der Leyen na konferencji prasowej w Brukseli.
Irlandzki nadawca RTE podał wcześniej, że negocjatorzy przekazali państwom członkowskim, iż 95 proc. traktatu, który ma regulować przyszłe relacje handlowe między UE a Zjednoczonym Królestwem, zostało już ustalone, ale w trzech kwestiach nadal pozostają problemy.
Von der Leyen nie chciała się odnosić do tych informacji, ale podkreśliła, że dopóki wszystko nie jest ustalone, nic nie jest ustalone. Według niej "pracy jest jeszcze dużo", w szczególności w trzech głównych punktach blokujących porozumienie: rybołówstwie, warunkach uczciwej konkurencji i zarządzaniu przyszłą umową.
Rozmowy zakłócone przez zakażenie koronawirusem
Rozmowy, toczące się intensywnie w tzw. tunelu negocjacyjnym, zostały zakłócone przez to, że jedna z osób w nich uczestnicząca ze strony UE otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Główny negocjator Michel Barnier ogłosił w czwartek, że wraz ze swoim brytyjskim odpowiednikiem Davidem Frostem zdecydowali się zawiesić na krótko rozmowy na ich poziomie.
Zamiast Barniera na piątkowym spotkaniu ambasadorów informacje o stanie rozmów przekazywała sekretarz generalna KE Ilze Juhansone. Według nieoficjalnych informacji kilka krajów członkowskich mocno naciska na to, żeby przygotować się na wdrażanie planów awaryjnych na wypadek braku porozumienia.
Rozważane tymczasowe wdrożenie umowy
W Brukseli zaczyna być rozważany scenariusz tymczasowego wdrożenia umowy z Wielką Brytanią, ze względu na to, że może być za mało czasu na jej ratyfikację.
Nie jest jeszcze przesądzone, czy miałyby to robić również parlamenty narodowe. Zależy to od tego, jak porozumienie zostanie zaklasyfikowane - jako mieszana czy tylko unijna umowa.
W pierwszym przypadku dotyczyłaby ona obszarów, które należą zarówno do wyłącznych kompetencji UE, jak i kompetencji krajowych. Wówczas potrzebna byłaby ratyfikacja krajowych, a nawet regionalnych parlamentów, co mogłoby przysporzyć UE ogromnych problemów. Tak było np. z umową z Kanadą (CETA), którą blokował belgijski region Walonia.
Źródło: PAP