Następnym prezydentem Brazylii będzie po raz pierwszy w historii kobieta. Dilma Rousseff, kandydatka rządzącej lewicowej Partii Pracy, zwyciężyła w drugiej turze wyborów prezydenckich z wynikiem 55,5 procent głosów.
Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki 1,5 godziny po zamknięciu lokali wyborczych.
Bez zaskoczenia
Już na tydzień przed głosowaniem 62-letnia Rousseff, zajmująca dotychczas pozycję numer dwa w rządzie obecnego prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, zyskała dwucyfrową przewagę nad swoim rywalem.
Oficjalne wyniki potwierdzają przedwyborcze sondaże, według których Rousseff mogła liczyć na około 57 proc. głosów. W pierwszej turze 3 października Rousseff zdobyła 47 proc. głosów, podczas gdy Serra 33 proc.
W niedzielnym głosowaniu Brazylijczycy wybierają następcę bardzo popularnego da Silvy, który nie może się już ubiegać o trzecią kadencję.
Rousseff = kontynuacja polityki Silvy?
W ostatnich dniach kampanii wyborczej, która zakończy się w piątek wieczorem debatą telewizyjną, kandydaci skoncentrowali wysiłki na 56 mln wyborców zamieszkujących trzy najludniejsze stany Sao Paulo, Minas Gerais i Rio de Janeiro. Walczą o poparcie 6 proc. niezdecydowanych i 10 proc. osób, które deklarują, że mogą jeszcze zmienić zdanie.
Rousseff zapowiada kontynuację polityki gospodarczej i społecznej Luli, podczas gdy jej rywal wymawia jej skandale korupcyjne i zapowiada "uczciwy rząd". Jednak, jak podkreśla miejscowa prasa, w ich programach jest "więcej punktów wspólnych niż rozbieżności".
Zdecydowana większość lokali wyborczych została otwarta o godz. 8 (11 czasu polskiego). Nieco później rozpoczną głosowanie mieszkańcy stanów położonych najbardziej na zachód. Ostatnie lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz. 22 czasu polskiego. Do głosowania uprawnionych jest 136 mln Brazylijczyków.
Źródło: PAP