Poszukiwany za miliardowe przestępstwo rosyjski biznesmen usiadł za sterami i w ostatniej chwili uciekł policjantom. Śmigłowiec zniknął, trwają poszukiwania.
W sobotę wieczorem rosyjska policja usiłowała zatrzymać Fiedora Cariewa podejrzanego o działania biznesowe, które przyniosły państwu ogromne straty finansowe. Znany skandalista umknął stróżom prawa, siadając za sterami śmigłowca. Maszyna Robinson R-44 wystartowała, zanim dopadła do niej policja.
Śmigłowiec oczywiście nie miał zgody na start. - Pilot nie zarejestrował swojego lotu ani w służbach ratunkowych, ani lotniczych - infomuje źródło w organach śledczych.
Zaginiony
Podczas startu helikopter z Cariewem oraz dwiema innymi osobami na pokładzie widziano po raz ostatni. Nie wiadomo, czy uciekinier zdołał gdzieś wylądować, czy się rozbił. Śmigłowiec od sobotniego wieczora poszukiwany jest w obwodzie twerskim. W akcji bierze udział blisko 80 ludzi, z powietrza zaginionego helikoptera szukają dwa śmigłowce.
"Torfowy car"
Cariew już wcześniej słynął z powietrznego piractwa. Jednym z najgłośniejszych jego wyczynów było lądowanie na terenie przedszkola.
Ścigany jest za nielegalny wyrąb lasów pod Moskwą i wydobywanie na tych terenach piasku i torfu. Tylko od 2009 roku jego działalność przyniosła państwu straty rzędu 1,5 mld rubli.
Autor: //gak/k / Źródło: newsru.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu