Polski MSZ jest zadowolony z przebiegu wyborów władz Związku Polaków na Białorusi, a premier Donald Tusk przesłał nowej-starej szefowej ZPB list z gratulacjami. W Grodnie, w atmosferze szykan ze strony władz w Mińsku, odbył się zjazd białoruskich Polaków.
- Pragnę zapewnić Panią Prezes, że polski rząd – podobnie jak czynił to dotychczas – podejmie wszelkie działania, aby prawa Polaków na Białorusi były należycie chronione - napisał premier w depeszy gratulacyjnej. - Proszę przyjąć najszczersze życzenia pomyślności dla wszystkich członków Związku Polaków na Białorusi oraz szczególne wyrazy uznania dla delegatów na obecny Zjazd - dodał szef polskiego rządu.
Sekretarz stanu w MSZ Jan Borkowski dodał z kolei, że polska dyplomacja "z zadowoleniem i uznaniem" przyjęła, że zjazd ZPB w ogóle się odbył. - Związek jest realną siłą i daje szansę władzom białoruskim by uznać ten fakt i w przyszłości doprowadzić do tego, by Związek niezakłócenie mógł zająć się swoją pracą - dodał Borkowski.
Borys bezkonkurencyjna
Wybór Borys, której konkurentem był szef ZPB w Grodnie Mieczysław Jaśkiewicz, nie jest zaskoczeniem.
To dla mnie duża odpowiedzialność. Tak dużo ludzi mi zaufało. Z jednej strony mam satysfakcję, że zjazd się odbył, że przyjechali ludzie. To znaczy, że organizacja przez te cztery lata nie poszła na margines, tylko się umocniła. A zjazd potwierdził, że związek istnieje i funkcjonuje Andżelika Borys
Jak dodał, w sytuacji zagrożenia Związek jest jeszcze bardziej twardy, a ludzie są solidarni. Ostatecznie Borys dostała 148 głosów, 15 było przeciwnych. - To jest kontynuacja. To danie do zrozumienia władzom, że to niezależna organizacja - komentował w TVN24 działacz ZPB Andrzej Poczobut.
"To wielka odpowiedzialność"
- To dla mnie duża odpowiedzialność. Tak dużo ludzi mi zaufało. Z jednej strony mam satysfakcję, że zjazd się odbył, że przyjechali ludzie. To znaczy, że organizacja przez te cztery lata nie poszła na margines, tylko się umocniła. A zjazd potwierdził, że związek istnieje i funkcjonuje - powiedziała po wyborach sama Borys.
- Zawsze miałam swoją postawę i zawsze broniłam ludzi, którzy mnie wybrali. I będę to robić nadal - zapewniła.
Polacy gotowi na dialog
Jednocześnie z wyborem Borys na prezesa, ZPB upoważnił ją do prowadzenia z władzami białoruskimi rozmów na temat ponownej legalizacji Związku.
- Jesteśmy gotowi do poważnej rozmowy w sprawie przyszłości Związku Polaków i dajemy nowo obranemu kierownictwu naszej organizacji prawo pertraktacji z organami państwowymi na temat możliwych form legalizacji naszej działalności na rzecz odrodzenia polskich tradycji narodowych i kulturalnych - napisano w odezwie zredagowanej w języku białoruskim.
Delegaci podkreślili, też że "tylko dialog prowadzony w warunkach wzajemnego
My jako Polacy, ale jednocześnie lojalni obywatele Białorusi jesteśmy zainteresowani tym, żeby stosunki między obu krajami były jak najlepsze. Witamy próby władz Białorusi i Polski, zmierzające do poprawy zaufania i stosunków między obu krajami Odezwa ZPB
Polacy zaznaczyli, że ten konflikt stał się "przyczyną napiętych stosunków" między Mińskiem i Warszawą. - My jako Polacy, ale jednocześnie lojalni obywatele Białorusi jesteśmy zainteresowani tym, żeby stosunki między obu krajami były jak najlepsze. Witamy próby władz Białorusi i Polski, zmierzające do poprawy zaufania i stosunków między obu krajami - napisano w odezwie.
Mińsk "czuwa"
Zjazd rozpoczął się ok. godz. 9 czasu polskiego w nerwowej atmosferze - Polacy obawiali się, że do Grodna nie przyjedzie większość zastraszanych przez Mińsk działaczy. Zaraz po rozpoczęciu rejestracji delegatów okazało się jednak, że przybyły 163 osoby. Wymagana liczba, by zjazd się odbył, to 150 delegatów.
- Polacy wykazali się hartem, nie dali się zastraszyć - komentował w TVN24 obecny na zjeździe Maciej Płażyński.
Białoruskie władze cały czas nie pozostawiały wątpliwości, że "czuwają" nad zjazdem Polaków. Jak relacjonowała w TVN24 jeden z działaczy ZPB, Andrzej Poczobut, siedziba ZPB w Grodnie jest otoczona przez milicję. Nie zauważono jednak żadnej ingerencji ze strony mundurowych.
"Na razie bez zakłóceń"
Choć po podwórku siedziby ZPB krążą milicjanci i przedstawiciele służb specjalnych w cywilu, to - jak zapewnił rzecznik Związku, Igor Bancer - na razie wszystko przebiega bez zakłóceń. - Na razie jest spokojnie, ale nie wiem co tu się dalej będzie działo - stwierdził. Rzecznik poinformował też, że przed budynkiem zauważono człowieka z kamerą nieoznakowaną logiem żadnej stacji telewizyjnej, który filmuje wszystkich, którzy wchodzą do siedziby Związku.
- Z całą pewnością panuje atmosfera wielkiej satysfakcji, że udało się doprowadzić do tego zjazdu - mówił w TVN24 poseł Marek Borowski, który wraz z kilkoma parlamentarzystami z Polski obserwuje zjazd.
Grozili zwolnieniami
Wcześniej w sobotę Andrzej Poczobut informował, że sytuacja przed zjazdem ZPB jest dramatyczna. Wyrażał też obawy, czy do zjazdu dojdzie.
- Jest wiele sygnałów o wywieraniu presji na delegatów, by nie jechali do Grodna. Naciski wywierają pracownicy służb ideologicznych i białoruskich służb specjalnych, a także kierownictwo zakładów pracy, gdzie pracują członkowie ZPB. Grożą, że jeżeli w niedzielę delegaci opuszczą miejsce zamieszkania i pojadą do Grodna, to zostaną zwolnieni - relacjonował.
Władze Grodna: zjazd jest nielegalny
Poczobut poinformował także, iż władze miejskie Grodna jeszcze przed zjazdem ostrzegły, że zjazd jest nielegalny. Poczobut i Borys zostali zaproszeni do obwodowego komitetu wykonawczego, gdzie pełnomocnik obwodowy ds. religii i mniejszości narodowych ostrzegł ich, że będą ponosić osobiście odpowiedzialność za wydarzenia w Grodnie.
- Powiedział, że zjazdu ma nie być i władze go nie uznają - oświadczył Poczobut.
Jak zaznaczył, pełnomocnik nie chciał słuchać o wywieraniu presji na delegatów, natomiast "bardzo go interesowała treść rozmowy z prezydentem Lechem Kaczyńskim", do której doszło w piątek w Warszawie. - Mam wrażenie, że władze są podenerwowane tym spotkaniem – dodał Poczobut.
Władzom w Grodnie powiedział zaś, że nie ujawni treści rozmowy. - Jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Jesteśmy bardzo wdzięczni prezydentowi, że znalazł dla nas czas - oświadczył tylko.
Oprócz delegatów jest ponad 200 gości
Oprócz delegatów na zjazd przybyło jeszcze ponad 200 osób, członków ZPB z Grodna -relacjonował Bancer. - Ci ludzie przyszli, niektórzy nawet z dziećmi, by podtrzymać na duchu delegatów, mają prawo uczestniczyć w zjeździe jako goście - mówił rzecznik. Dodał, że na zewnątrz wystawiono kolumny, by ludzie ci mogli słyszeć, co się dzieje podczas zjazdu.
- Jest bardzo dużo ludzi. Mam nadzieję, że to będzie przestrogą dla białoruskich władz, by niestosować rozwiązań siłowych - dodał rzecznik.
Goście z Polski
W zjeździe uczestniczą też przedstawiciele opozycji białoruskiej, m.in. były kandydat na prezydenta - Aleksander Milinkiewicz. Na zjazd wybrały się również delegacje polskiego Sejmu i Senatu. Do Grodna, oprócz szefa sejmowej komisji ds. łączności z Polakami za granicą Marka Borowskiego i Macieja Płażyńskiego, pojechali również wicemarszałek Krzysztof Putra , wiceszef komisji spraw zagranicznych i szef zespołu ds. Białorusi Robert Tyszkiewicz i poseł Adam Lipiński.
Zaproszenie z Brukseli
W Grodnie pojawili się też polscy eurodeputowani Tadeusz Zwiefka i Jacek Protasiewicz. Po wyborze Borys na szefową ZPB ogłosili, że Polka zostanie zaproszona na organizowaną 31 marca w Parlamencie Europejskim konferencję na temat Białorusi.
W konferencji pod nazwą "Mapa drogowa na Białorusi" weźmie udział m.in. szef PE Hans-Gert Poettering. Szefowa ZPB otrzymała zaproszenie jako reprezentantka mniejszości narodowych. Obecny tam będzie także jeden z liderów białoruskiej opozycji Alaksandr Milinkiewicz.
Andżelika Borys a człowiek służb specjalnych
Władze Białorusi nie uznały wyboru Andżeliki Borys, dokonanego na zjeździe ZPB w marcu 2005 r. Na powtórzonym na ich polecenie zjeździe w Wołkowysku, pod okiem służb specjalnych, na marionetkowego prezesa wybrano Józefa Łucznika, czego z kolei nie uznały władze Polski. W organizacji doszło do rozłamu.
Tegoroczne wybory są uważnie obserwowane przez Unię Europejską. Jak napisała agencja AP, komisarz ds. stosunków zewnętrznych i polityki sąsiedzkiej Benita Ferrero-Waldner, która miała pojechać do Mińska w piątek, odroczyła wyjazd do zakończenia zjazdu.
Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, ZPB, Jurek Jurecki ("Tygodnik Podhalański")