Brytyjska prasa ze zdumieniem komentuje nominację byłego burmistrza Londynu Borisa Johnsona na szefa dyplomacji. W ocenie dziennikarzy skład rządu sugeruje, iż nowa premier Theresa May chce pogodzić podzieloną Partię Konserwatywną i przygotować kraj do Brexitu.
Konserwatywny "Daily Telegraph" poświęca dużo miejsca na omówienie nominacji Johnsona, jednego z liderów kampanii na rzecz Brexitu, podkreślając, że jego nowe stanowisko pasuje do zapowiedzi premier May, która sugerowała "ambitną próbę zmiany roli Wielkiej Brytanii w świecie".
Prawicowa prasa zachwycona
W komentarzu redakcyjnym "Daily Telegraph" podkreślił, że decyzje May to "świetny start przed niezwykle trudnym wyzwaniem". Gazeta pisze, że sytuacja przypomina tę z lat 70. ubiegłego wieku, kiedy na Downing Street pojawiła się Margaret Thatcher.
- Opozycyjna Partia Pracy jest w rozsypce i została przejęta przez radykalnie lewicowe skrzydło partii, a związki zawodowe ponownie dyktują jej politykę. Torysom z kolei przewodzi kobieta, która nie znosi nonsensu i czczej gadaniny, a jej pełne umiejętności wciąż jeszcze nie są doceniane - ocenia dziennik.
Także prawicowy, eurosceptyczny tabloid "Daily Mail" - który odegrał kluczową rolę w kampanii referendalnej, namawiając do głosowania za wyjściem z UE - skupił się na pochwale nominacji Johnsona. "Boris powraca!" - triumfuje gazeta, oceniając, że nowa premier "przydzieliła najważniejsze stanowiska zwolennikom Brexitu".
- Borys, święty Łazarz polityki, wraca do życia - napisał "Daily Mail". - Jako przykład narastającej desperacji w dniach poprzedzających referendum Downing Street nęciło Johnsona stanowiskiem ministra spraw zagranicznych za poparcie dalszego członkostwa w Unii Europejskiej"- przypomina gazeta. Podkreśla jednak, że polityk - "najpopularniejszy i charyzmatyczny konserwatysta w kraju" - postanowił pozostać wiernym swoim poglądom. Gdy zrezygnował z ubiegania się o fotel premiera, "jego kariera polityczna wydawała się zakończona, z dość skromnym dorobkiem byłego burmistrza Londynu". - Podobnie jak Łazarz, Borys wrócił jednak do gry i stał się najważniejszym zwolennikiem Brexitu w rządzie, zajmując jedno z czterech najważniejszych stanowisk - podkreśliła gazeta.
"Mistrzowski wybór"
Tabloid "The Sun" ocenia z kolei, że skład nowego rządu, w tym nominacja dla Johnsona, "spełnia prostą obietnicę nowej premier: Brexit znaczy Brexit". - To był mistrzowski wybór, który ma za zadanie przywrócić równowagę w podzielonej Partii Konserwatywnej i upewnić wyborców, którzy głosowali za wyjściem z UE - napisał wicenaczelny dziennika Trevor Kavanagh.
Liberalny "Guardian" pisze o ryzyku związanym z nominacją Johnsona, podkreślając, że jest on "wolnym strzelcem", który ma długą historię dyplomatycznych gaf. Szef działu dyplomatycznego gazety Patrick Wintour zwraca jednak uwagę, że nowa premier zmniejszyła rolę Johnsona, wyodrębniając z jego resortu dwa inne - do spraw handlu międzynarodowego oraz ministerstwo odpowiedzialne za negocjacje ws. wyjścia kraju z UE. Podkreśla jednak, że wypowiedzi Johnsona o prezydencie Syrii Baszarze el-Asadzie oraz pochwały pod adresem rosyjskiego prezydenta Władimira Putina wzbudzą niepokój w wielu europejskich stolicach.
"Guardian" skomentował też przemówienie nowej premier, w którym skupiła się na walce z nierównościami. Dziennik ocenił, że o ile było ono centrowe, o tyle obsada kluczowych stanowisk w rządzie przechyliła szalę w stronę prawego skrzydła Partii Konserwatywnej. Zwrócił też uwagę na pierwsze telefony wykonane przez nową premier: do niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, francuskiego prezydenta Francois Hollande'a oraz premiera Irlandii Endy Kenny'ego. - Premier wytłumaczyła, że potrzebujemy trochę czasu na przygotowanie się do negocjacji (ws. wyjścia z UE) - cytował "Guardian" rzeczniczkę Theresy May.
Wiarygodność "wisi na włosku"
Lewicowy "Daily Mirror" chwali pierwsze przemówienie nowej premier, podkreślając, że "May rozumie istniejące nierówności i piekło, które spowodowały, w tym sprzeciw wobec UE". - To, czy uda się May zrealizować jej wizję, jest jeszcze niejasne. Ale dzisiaj musimy ją ocenić na podstawie ambicji i wizji, którą przedstawiła, i jest to dobra ocena - napisała wicenaczelna gazety Alison Phillips.
Jednak na okładce "Daily Mirror" napisał: "Drogi świecie, przepraszamy" i umieścił zdjęcie nowego ministra spraw zagranicznych sprzed igrzysk olimpijskich w 2012 roku, kiedy ówczesny burmistrz Londynu zawisł na szelkach nad budynkami, trzymając w rękach flagi Wielkiej Brytanii.
- Brytyjska wiarygodność wisi na włosku po nominacji podatnego na gafy Johnsona - alarmowała gazeta, przytaczając słowa lidera opozycyjnej partii Liberalnych Demokratów, według którego nowy minister "spędzi więcej czasu, przepraszając narody, które obraził" niż na rzeczywistej dyplomacji.
Kontrowersyjny materiał na szefa dyplomacji
Johnson jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi. Podczas kampanii referendalnej skrytykował m.in. ingerencję prezydenta USA Baracka Obamy w wewnętrzne sprawy Wielkiej Brytanii, nazywając go "antyimperialnym pół-Kenijczykiem". W maju wygrał tysiąc funtów w konkursie na obraźliwy wiersz o tureckim prezydencie Recepie Tayyipie Erdoganie. W przeszłości krytykował niemal pewną kandydatkę Demokratów na prezydenta USA Hillary Clinton, nazywając ją "sadystyczną pielęgniarką w szpitalu psychiatrycznym". Ocenił też, że "problemem z kolonizacją nie jest to, że ją prowadzono, ale to, że już się tego nie robi". W kampanii referendalnej Johnson na łamach "Sunday Telegraph" porównał działania UE do polityki Hitlera, twierdząc, że Unia dąży do stworzenia "superpaństwa". "Napoleon, Hitler, różni ludzie próbowali tego dokonać i za każdym razem kończyło się tragicznie. Unia Europejska to kolejna próba (osiągnięcia) tego samego, choć nieco innymi metodami" - napisał.
Przed laty pisał również, że "przez 10 lat w Partii Konserwatywnej przyzwyczajono się do typowej dla Papui Nowej Gwinei orgii kanibalizmu, w której zabija się swoich liderów". Zauważył potem, że z tego powodu musi dodać ten kraj do swej "globalnej listy państw, które trzeba byłoby kiedyś przeprosić".
Z kolei w innym felietonie wspomniał o tym, że "królowa Elżbieta II uwielbia Wspólnotę Narodów częściowo dlatego, że zapewnia jej regularne okrzyki radości ze strony machających flagami małych czarnych dzieci z uśmiechami w kształcie arbuza".
Autor: mk//gak / Źródło: PAP