Bomba, której użyto podczas krwawego ataku na autobus z izraelskimi turystami powstała w Bułgarii, a plan zamachu poza granicami kraju - powiedział w sobotę wysokiej rangi funkcjonariusz bułgarskiego MSW Kalin Georgijew.
"Osoby, które zorganizowały zamach, nie mają powiązań ze strukturami bułgarskiego świata przestępczego i nie otrzymywały od niego logistycznego wsparcia" - poinformował Georgijew na łamach dziennika "24 czasa". Według niego "akt terrorystyczny został obmyślony i zorganizowany daleko poza Bułgarią". Według Georgijewa terrorysta z Burgas, który zginął w ataku, nie był typowym zamachowcem samobójcą. "Raczej padł on ofiarą własnego błędu" - ocenił przedstawiciel MSW. Krwawy atak w Burgas W zamachu z 18 lipca zginęło pięciu izraelskich turystów, bułgarski kierowca i sam sprawca. Ponad 30 osób zostało rannych. Tożsamości zamachowca i jego domniemanego wspólnika wciąż nie ustalono. Nikt nie przyznał się do zamachu. W Bułgarii wprowadzono po ataku zaostrzone środki bezpieczeństwa na lotniskach, dworcach kolejowych i autobusowych oraz w hotelach, zwłaszcza na wybrzeżu czarnomorskim. Otrzymano ponad 1800 sygnałów, lecz żaden z nich nie naprowadził na ślad wspólników zamachowca i nie był związany z konkretnym zagrożeniem. Według władz Izraela za zamachem stoi libańskie ugrupowanie szyickie Hezbollah. Władze bułgarskie wstrzymują się z wysuwaniem konkretnych zarzutów, podkreślając, że należy poczekać do zakończenia śledztwa.
Autor: jak//kdj / Źródło: PAP