Blokady dróg, protesty, starcia. Na Krymie zawrzało. Tatarzy chcą jedności z Ukrainą

Gra o Krym
Gra o Krym
TVN 24
Zablokowana droga na trasie Symferopol-SewastopolTVN 24

Krymscy Tatarzy i przeciwnicy poprzednich władz w Kijowie nie dopuścili w środę do posiedzenia parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu, na którym – jak podejrzewano – mogło dojść do głosowania nad odłączeniem półwyspu od Ukrainy. Przed parlamentem znaleziono ciało martwego mężczyzny - prawdopodobnie dostał ataku serca.

Posiedzenie krymskiego parlamentu nie zostało nawet otwarte, gdyż w parlamencie, zdominowanym przez Partię Regionów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza, zabrakło kworum. - Krym pozostaje w składzie Ukrainy, z krymskimi Tatarami będą się teraz liczyć – oświadczył przewodniczący Medżlisu (parlamentu) krymskich Tatarów Refat Czubarow. Według polityka w demonstracji przeciwko przejawom separatyzmu przed parlamentem Autonomii wzięło udział 10-15 tysięcy osób. Demonstracja rozpoczęła się w południe czasu ukraińskiego.

Przed gmachem zebrało się także kilka tysięcy zwolenników przyłączenia Krymu do Rosji. Choć obie grupy były rozdzielone kordonami milicji, doszło jednak do przepychanek, w wyniku których obrażenia odniosło kilkanaście osób. W czasie akcji przed parlamentem znaleziono także ciało mężczyzny bez widocznych obrażeń fizycznych, który według wstępnych ustaleń zmarł na zawał serca.

Radio Swoboda na swojej stronie internetowej zamieściło zdjęcia prorosyjskich demonstrantów uzbrojonych w kałasznikowy. Natomiast z relacji dziennikarzy portalu "Lewy Bierieg" wynikało, że milicja z trudem kontroluje sytuację w budynku parlamentu i nie jest w stanie zapobiec rękoczynom między uczestnikami dwóch demonstracji - prorosyjskiej i antyseparystycznej.

"Rosja zaognia sytuację"

Wcześniej Czubarow mówił, że Tatarzy uprzedzali deputowanych parlamentu, by nie zaogniali i tak niespokojnej sytuacji na półwyspie. - Uprzedziliśmy ich, by nie przeprowadzali posiedzenia, by nie zaostrzali sytuacji na Krymie. Rozumiemy, że prowadzą oni działania, których celem jest oderwanie Krymu od Ukrainy – oświadczył. Nowe władze Ukrainy uważają, że sytuację na Krymie zaognia Rosja, która podgrzewa nastroje separatystyczne wśród mieszkającej na Półwyspie Krymskim ludności rosyjskiej. Po odsunięciu od władzy Janukowycza Rosjanie zaczęli mówić o wydawaniu rosyjskojęzycznym obywatelom Ukrainy rosyjskich paszportów w przyspieszonym trybie. Według rosyjskich danych około 60 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, około 25 proc. - Ukraińcy i około 12 proc. - krymscy Tatarzy. Ci ostatni występują przeciwko separatystycznym tendencjom, zachowując lojalność wobec władz w Kijowie. Na Krymie na mocy umowy między rządami Rosji i Ukrainy stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska. Jej główną bazą jest Sewastopol.

"Krym nie jest wart wojny"

Niespokojna sytuacja na Krymie
Niespokojna sytuacja na Krymie tvn24

Zagrożenia konfliktem zbrojnym odnotowały rosyjskie media. "Moskowskij Komsomolec" dramatycznie stwierdza w tytule "Krym nie jest warty wojny". "Ten, który nie żałuje utraty przez Rosję Krymu, nie ma serca; ten, który chce go odzyskać, nie ma głowy" - dodaje wielkonakładowy dziennik w podtytule.

Natomiast Radosław Sikorski na środowej konferencji kategorycznie stwierdził, że odseparowanie Krymu byłoby to poważnym błędem i przypominał porozumienie z Budapesztu z 1994 roku i fakt, że Rosja razem ze Stanami Zjednoczonymi i Zjednoczonym Królestwem jest gwarantem integralności terytorialnej Ukrainy.

- Uważam, że cała społeczność międzynarodowa powinna bardzo klarownie o tym naszym rosyjskim partnerom przypominać - zaznaczył szef polskiej dyplomacji.

Poszukiwania Janukowycza przerwane

Z powodu zaognienia sytuacji MSW Ukrainy przerwało poszukiwania obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza na Krymie. - Powiem wam otwarcie: właśnie to było jedną z przyczyn, że przerwaliśmy działania wobec Wiktora Janukowycza i nie poszliśmy do końca. Zrozumieliśmy, że sprowokowałoby to konflikt w mieście (Sewastopolu) i zmusiłoby siły obcego państwa (Rosji) do zaangażowania się w ten konflikt – powiedział p.o. ministra spraw wewnętrznych Arsen Awakow. - Uznaliśmy, że spokój na Krymie jest ważniejszy od tego, co będzie z Janukowyczem – podkreślił.

Jeszcze w poniedziałek szef SBU Naływajczenko oświadczał, że Janukowycz wciąż znajduje się na Ukrainie. Podobne zdanie wyrażała doradczyni odsuniętego do władzy polityka, Hanna Herman. Media spekulowały wówczas, że b. prezydent może się ukrywać w jednej z baz Floty Czarnomorskiej w okolicach Sewastopola. W środę ukraińskie portale podały, powołując się na źródła w MSW, że Janukowyczowi udało się przedostać do Rosji wraz z dwoma synami. Miał tam dotrzeć drogą morską wraz z młodszym synem Wiktorem. Starszy, Aleksander, miał wyjechać do Rosji samochodem przez jedno z przejść granicznych w obwodzie donieckim. Według źródeł w milicji Janukowycz, który w piątek uciekł z Kijowa do Charkowa, podróżował na Krym przez rodzinny Donieck, gdzie zatrzymał się w posiadłości najbogatszego obywatela Ukrainy Rinata Achmetowa, a na Krymie nocował u b. ministra obrony Pawła Łebiediewa.

Autor: jlo/jk / Źródło: PAP

Raporty: