Quais Hussain, były pilot pakistańskiej armii żałuje zbrodni, którą popełnił ponad 40 lat temu, zestrzeliwując indyjski samolot pasażerski. W liście skierowanym do rodziny zabitego pilota pisze, że "pamięta wszystko doskonale".
Hussain był młodym oficerem pakistańskiego lotnictwa, kiedy w 1965 roku patrolował niebo wzdłuż granicy z Indiami. Między oboma krajami trwała wtedy wojna.
"To nie przeprosiny, to kondolencje"
Młody pilot w czasie jednego z kursów zauważył indyjski samolot, który wleciał w przestrzeń powietrzną Pakistanu. Po zgłoszeniu tego faktu do dowództwa dostał rozkaz zestrzelenia obcej maszyny. Wcześniej jednak podleciał do niej tak blisko, że nawiązał kontakt wzrokowy z jej pilotem. - Kołysał skrzydłami prosząc w ten sposób o litość. Błagał mnie, żebym nie strzelał, ale miałem już rozkazy. Dzisiaj nie proszę o wybaczenie, a jedynie składam kondolencje - napisał w liście do dzieci po indyjskim pilocie.
"Dumny jak paw"
Samolot z 8 osobami na pokładzie rozbił się w pakistańskich górach. Quais Hussain pisze dalej, że po wylądowaniu w bazie był dumny. - Czułem, że spełniłem swój obowiązek. Byłem dumny jak paw. Następnego dnia jednak usłyszałem w indyjskim radiu, że nie był to samolot szpiegowski, a cywilny.
- Jest mi serdecznie żal z powodu tego, co się stało. Myślę i o waszej rodzinie i o rodzinach siedmiu innych ofiar mojego błędu - kończy list, który opublikowały krajowe media.
Rodzina Singh nie odpowiedziała ani słowem na jego deklarację, ale emerytowany pilot ma nadzieję, że któregoś dnia dostanie list zwrotny i będzie mógł złożyć im kondolencje osobiście.
Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Pakistan Air Force