Birmański król narkotyków nie żyje


W birmańskim Rangunie zmarł Khun Sa, swego czasu dowódca rebelianckiej armii i narkotykowy baron, za którego głowę Amerykanie oferowali dwa miliony dolarów. Od 10 lat żył w świetnej komitywie z rządzącą Birmą juntą.

Sa przez 30 lat dowodził działającą na terenach mniejszości etnicznej Szanów rebeliancką armią Mong Tai, która oprócz walki o samostanowienie kontrolowała przemyt narkotyków z osławionego Złotego Trójkąta - pogranicza Birmy, Laosu i Tajlandii. Dzięki swojej przedsiębiorczości i bezwzględności Khun Sa zyskał nawet imię "Króla Złotego Trójkąta".

W 1996 roku w jego życiu nastąpił przełom. Ścigany przez Amerykanów postanowił dogadać się z rządzącą juntą, z którą już wcześniej, według niektórych, dzielił się zyskami z narkotykowego procederu. Zrewoltowani Szanowie podzielili się - Armia Szanów kontynuowała działania przeciwko juncie, ale siły Khun Sa bezwarunkowo poddały się oddziałom birmańskim

Khun Sa przeniósł się do Rangunu, gdzie resztę życia spędził w ekskluzywnej willi pod ochroną wojskowych, którzy strzegli go m.in. przed wściekłymi Szanami, którzy oskarżyli go o zdradę.

Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci narkobarona, ale wiadomo, że w ostatnich latach życia uskarżał się na wysokie ciśnienie i cukrzycę.


Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl