Białoruska gospodarka tonie. Kredyt na ratunek?


Białoruś wobec narastającego kryzysu gospodarczego zwróciła się z prośbą o kredyt do Międzynarodowego Funduszu Walutowego - poinformował w środę w komunikacie białoruski rząd. Wcześniej Mińsk poprosił o kredyt Euroazjatycką Wspólnotę Gospodarczą (EaWG) - organizację skupiającą część członków postsowieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw.

"Rząd Białorusi i Bank Narodowy Białorusi wystąpiły 31 maja do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o kredyt stabilizacyjny" - czytamy w komunikacie białoruskiego rządu. Decyzja reżimu świadczy o dramatycznej sytuacji gospodarczej. Jeszcze jakiś czas temu Łukaszenka twierdził, że Białoruś poradzi sobie bez pomocy MFW.

Konsultacje w sprawie pożyczki odbędą się w czasie rozpoczętej w środę wizyty misji MFW w Mińsku, która potrwa dwa tygodnie. Członkowie misji mają na miejscu zapoznać się z sytuacją gospodarczą i finansową Białorusi.

Mińsk poprosił też o kredyt Euroazjatycką Wspólnotę Gospodarczą (EaWG) - w wysokości 3 mld dolarów w ciągu trzech lat. Prośba ta będzie rozpatrzona 4 czerwca na posiedzeniu funduszu antykryzysowego EaWG w Kijowie.

Nie wiadomo ile w sumie kredytów - z EaWG i MFW - mógłby otrzymać Mińsk, ale i tak wydaje się, że będzie to zbyt mała suma, aby ustabilizować gospodarkę. Zdaniem ekonomistów, Białoruś potrzebuje na ten cel co najmniej 10 mld dolarów.

Krach łukanomiki

Mińsk zwrócił się z prośbą o kredyt z MFW dzień po decyzji o zamrożeniu cen podstawowych produktów spożywczych co najmniej do 1 lipca. Kilkanaście dni wcześniej białoruski bank centralny dokonał dewaluacji waluty - białoruskiego rubla (BYR) - o 36 proc.

Białoruś, rządzona od prawie 17 lat żelazną ręką przez prezydenta Alaksandra Łukaszenkę, od miesięcy boryka się z kryzysem finansowym. Brakuje dewiz i w rezultacie nastąpiło osłabienie krajowego rubla wobec obcych walut, rośnie deficyt handlowy i nastąpił wzrost cen oraz gwałtowny wzrost popytu na towary, które ludzie wykupują w obawie przed dalszymi podwyżkami.

Życie ponad stan

Według białoruskiego ekonomisty Leanida Złotnikaua już od 6-7 lat "konsumpcja na Białorusi zaczęła przewyższać możliwości gospodarki - coraz bardziej i bardziej"; gospodarka funkcjonowała najpierw "dzięki temu, że przejadała pozostałości z czasów radzieckich" i "była wspierana przez subsydia z Rosji w formie tanich nośników energii".

Potem, kiedy Rosja zaczęła podnosić na nie ceny, "gospodarka była wspierana pożyczkami z zewnątrz, przede wszystkim kredytami z krajów zachodnich, organizacji międzynarodowych i Rosji" - wyjaśnia Złotnikau. Po ostatniej fali represji wobec opozycji, Mińsk ma ogromne problemy z pozyskaniem pomocy finansowej z zewnątrz.

Źródło: PAP, Routers, tvn24.pl