Poparcie Putina dla Łukaszenki może zniechęcić Białorusinów do Rosji

Źródło:
PAP

Co zrobi Rosja wobec kryzysu na Białorusi, zastanawiają się rosyjscy i białoruscy eksperci. Moskwa powinna zmusić Łukaszenkę do odejścia – twierdzi moskiewski ekonomista Jewgienij Gontmacher, a zdaniem mińskiego politologa Alaksandra Kłaskouskiego, Kreml nie ma ruchu, a Łukaszenka znowu postawił na swoim.

Według Gontmachera Moskwa "powinna za wszelką cenę zmusić Alaksandra Łukaszenkę do opuszczenia stanowiska i ma odpowiednie instrumenty nacisku". Jak stwierdził, można tego dokonać poprzez wpływy rosyjskie w białoruskich strukturach siłowych lub pod presją ekonomiczną. "Przeciągający się kryzys polityczny na Białorusi i obecna reakcja białoruskich władz, polegająca na zduszeniu protestu i represjach wobec krytyków Alaksandra Łukaszenki, szkodzą interesom Moskwy" – przekonywał Gontmacher w swoich publikacjach, m.in. na łamach portalu VTimes i radia Echa Moskwy.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

"Już dzisiaj Rosja w ramach państwa związkowego utrzymuje na powierzchni białoruską gospodarkę. To, co dzieje się obecnie, skazuje nas na jeszcze większe straty, które uderzą w i tak niedoskonałą gospodarkę Rosji" – stwierdził ekonomista. Jego zdaniem, "czym innym jest utrzymywanie miniaturowej separatystycznej Osetii Południowej, a czym innym – 10-milionowego państwa, w którym obywatele za normę uważają polsko-litewski poziom życia".

Według Gontmachera poparcie dla władzy Łukaszenki doprowadzi też do tego, że społeczeństwo – tradycyjnie wobec Rosji przychylne - zacznie się od niej odwracać. Z opublikowanych wcześniej badań Białoruskiej Pracowni Analitycznej Andreja Wardamackiego, który jest praktycznie jedynym socjologiem prowadzącym niezależne sondaże na Białorusi, wynika, że taki proces już się zaczął. Z sondażu wynika, że w porównaniu z wrześniem poparcie dla sojuszu (państwa związkowego) z Rosją spadło o 11 procent – z 51,6 do 40 proc. Wzrosło natomiast poparcie dla związków z UE – z 26,7 proc. do 33 proc.

Spotkanie Putina z Łukaszenką kremlin.ru

Bez wyjścia?

"Łukaszenka jest przekonany, że Putin nie ma ruchu: skoro poparł go na początku (protestów i kryzysu), to jak ma się teraz z tego wykręcić?" – ocenił białoruski ekspert Waler Karbalewicz w analizie na łamach portalu Naviny.by, opublikowanej po wizycie w Mińsku szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa.

Miński publicysta Alaksandr Kłaskouski przytoczył w tym tekście opinie białoruskich ekspertów, którzy przyznają, że "Kreml ma instrumenty oddziaływania na Białoruś, ale ich użycie byłoby obarczone dużym ryzykiem". "Łukaszenka zobaczył, że może wykorzystać słabość Moskwy. W efekcie może się okazać, że ogon – przynajmniej na razie – będzie machać psem" - napisał Kłaskouski na swoim facebookowym profilu.

Atak informacyjny najprostszym sposobem

Najprostszy sposób, jak twierdzi Karbalewicz, to atak informacyjny w rosyjskiej telewizji, co "miałoby duży wpływ na nomenklaturę i struktury siłowe na Białorusi". Inny możliwy ruch to: "docisnąć Łukaszenkę gospodarczo", wykorzystując dziedzinę finansów, ropy i gazu, a także zamykając rosyjski rynek. W takiej sytuacji jednak "albo Łukaszenka podniesie ręce do góry, albo nastąpi błyskawiczny krach Białorusi" - zwraca uwagę miński politolog.

"To wielkie ryzyko, bo może prowadzić do chaosu politycznego, którym nie da się sterować z Moskwy" – argumentował Kłaskouski. "Nie da się przy tym przewidzieć, kto przy takim scenariuszu mógłby na Białorusi dojść do władzy, a czegoś takiego Moskwa sobie nie życzy. Te fobie na pewno będą powstrzymywać Moskwę od awanturniczych posunięć, zbyt dużej presji na Łukaszenkę" – dodał.

"W przypadku poważnych nacisków Moskwy Łukaszenka może zgodzić się na rosyjski scenariusz (osłabienie prerogatyw prezydenta i odejście ze stanowiska przy ewentualnym zachowaniu kontroli nad krajem), ale oczywiście nie na ten scenariusz, którego chciałaby ulica i Zachód" – taką opinię wyraził z kolei ekspert i były polityk opozycji Anatol Labiedźka.

Według Labiedźki, Moskwa, próbując nakłaniać Łukaszenkę (przy niezbyt dużym entuzjazmie z jego strony) do reformy konstytucyjnej, ograniczającej władzę prezydencką, a na dalszym etapie – do odejścia, stawia na taki scenariusz, który wzmocni parlament. - Po to, by można było stworzyć jedną czy dwie partie prorosyjskie, dać im pieniądze i uzyskać silne frakcje w strukturze, która realnie wpływa na sytuację – ocenił opozycjonista.

Kolejne argumenty na korzyść Łukaszenki, których często używają analitycy po obu stronach, to kremlowski strach przed "precedensem" obalenia przywódcy przez ulicę. Byłby to, ich zdaniem, bardzo zły prognostyk dla samego Władimira Putina.

Odmawiają podmiotowości białoruskiemu społeczeństwu

Niezależnie od możliwych scenariuszy, zarówno Łukaszenka, jak i Moskwa odmawiają podmiotowości białoruskiemu społeczeństwu. "Głównym problemem Kremla jest to, że nie może uznać oczywistego faktu: na Białorusi pojawił się nowy podmiot polityki – społeczeństwo Białorusi. Uświadomienie sobie tej nowej rzeczywistości stoi w sprzeczności z mentalnością elit rosyjskich" – ocenił na Facebooku Karbalewicz.

Z punktu widzenia Moskwy poważny problem, to brak kandydatów na następcę Łukaszenki. Zdaniem Kłaskouskiego, kategorycznie odmawiając dialogu kandydatce opozycji Swiatłanie Cichanouskiej i jej otoczeniu, Moskwa sama ograniczyła swoje pole manewru. Patrząc szerzej – również poza tym kręgiem nie ma na Białorusi osoby, która urządzałaby władze Rosji, a jednocześnie – byłaby obecnie "wybieralna" na Białorusi.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru

Tagi:
Raporty: