W wywiadzie dla białoruskiej telewizji państwowej Raman Pratasiewicz wyolbrzymił mój wpływ na antyrządowe protesty - powiedział w sobotę politolog Arciom Szrajbman. Analityk poinformował, że po emisji rozmowy wyjechał ze swego kraju na Ukrainę, bo na Białorusi nie czuje się bezpiecznie.
Arciom Szrajbman powiedział białoruskiemu portalowi Nasza Niwa, że obecnie przebywa na Ukrainie. - Jestem tu dlatego, bo ryzyko przebywania na Białorusi bardzo wzrosło po tych zarzutach, które wybrzmiały w wywiadzie Ramana Pratasiewicza, że rzekomo koordynowałem protesty, doradzałem aktywistom i kanałom, co i jak robić i tak dalej - stwierdził.
Przekonywał, że Pratasiewicz "bardzo wyolbrzymił" stopień jego wpływu na ten proces. Szrajbman podkreślił, że do jesieni był członkiem jednego z czatów, ale obserwował tam tylko wpisy innych osób, ponieważ było to dla niego interesujące z punktu widzenia analityka. Wskazał, że szczegóły dotyczące akcji protestacyjnych były ustalane telefonicznie, a on nie brał udziału w tych rozmowach.
Na swoim kanale w serwisie Telegram Szrajbman napisał, że nie żywi do Pratasiewicza urazy. - Nie wiemy, jaką piwnicę w ŁRL (separatystycznej tzw. Ługańskiej Republice Ludowej w Donbasie na Ukrainie - red.) i jaki los dla jego dziewczyny mu przedstawiono w przypadku odmowy udzielenia tego wywiadu. Zakładników się nie osądza - zauważył.
Kontrowersyjny wywiad z opozycjonistą
Aresztowany w Mińsku opozycyjny dziennikarz Raman Pratasiewicz udzielił wywiadu białoruskiej telewizji państwowej, w którym skrytykował białoruską opozycję oraz krytyczny wobec Mińska kanał NEXTA, ujawnił szereg informacji o środowisku opozycyjnym i wysunął oskarżenia m.in. pod adresem działaczy i mediów. Polsce i Litwie, które wspierają opozycję, zarzucił, że robią to dla własnych korzyści politycznych.
Pratasiewicz, który został zatrzymany 23 maja po przymusowym lądowaniu w Mińsku samolotu linii Ryanair i od tamtej pory przebywa w areszcie, w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla stacji ONT ze łzami w oczach wyraził skruchę i zapewnił, że współpracuje ze śledczymi, udzielając wszelkich możliwych informacji. Białoruskie media niezależne odniosły się do tej rozmowy z dużą rezerwą.
Źródło: PAP