Wiem, że Andrzejowi przedłużono areszt. Prawdopodobnie na trzy miesiące, ale to też nie jest pewna informacja, bo nikt z nas nie widział dokumentów – mówi Oksana Poczobut, żona aresztowanego członka Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta, którego przeniesiono z Mińska do aresztu w Żodzino.
- Wygląda na to, że z aresztu Waładarka w Mińsku razem z nim przewieziono także innych aresztowanych Polaków (członków kierownictwa Związków Polaków na Białorusi), Andżelikę Borys, Marię Tiszkowską, Irenę Biernacką. Nikt jednak nie informuje o tym oficjalnie – opowiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Oksana Poczobut.
- Żaden list z Żodzino jeszcze nie doszedł, więc nawet tej skąpej informacji, która jest w korespondencji, nie mam. W internecie piszą, że listy z Żodzino idą dłużej niż z Mińska – dodała żony aktywisty i dziennikarza. Jak mówi, o przeniesieniu męża dowiedziała się, gdy adwokatka została tam wezwana przez śledczych. - Wiem, że Andrzejowi przedłużono areszt. Prawdopodobnie na trzy miesiące, ale to też nie jest pewna informacja, bo nikt z nas nie widział dokumentów.
Oksana Poczobut przyznała, że nie jest w stanie zweryfikować informacji, które pojawiły się w mediach na temat "propozycji" władz białoruskich, że wypuszczą Andżelikę Borys pod warunkiem opuszczenia przez nią Białorusi. Taką informację przekazała nieoficjalnie szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. - Adwokaci nie mówią prawie nic, bo musieli podpisać zobowiązanie do nierozgłaszania informacji na temat przebiegu postępowania. Andrzej w listach dawał do zrozumienia, że wyjeżdżać nie zamierza – powiedziała rozmówczyni PAP.
"Nie ma uzasadnienia"
Z niezależnych mediów i od osób, które odbywały wyroki w Żodzinie, dochodzą informacje, że panują tam bardzo złe warunki, gorsze niż na mińskiej Waładarce. Portal Znadniemna.pl, powołując się na anonimowe źródła, podał, że Andżelika Borys trafiła do "przepełnionej celi, gdzie nie ma nawet miejsca do spania". Ma tam przebywać jeszcze 15 innych osób.
Oksana Poczobut, podobnie jak krewni innych osób przetrzymywanych w aresztach, nie ma możliwości kontaktu z mężem. - Śledczy na moje wnioski odpisuje, że "nie ma uzasadnienia" – powiedziała żona polskiego aktywisty. Nie jest możliwy również kontakt telefoniczny.
Poczobut, Borys, Tiszkowska i Biernacka zostali w marcu zatrzymani w związku ze sprawą karną o zarzucane im "podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym" i "rehabilitację nazizmu". Cała czwórka od tamtego czasu przebywa w areszcie. Działaczom grozi od pięciu do 12 lat więzienia.
Władze białoruskie zarzucają działaczom Związku Polaków na Białorusi (ZPB) oraz aktywistce polskiej z Brześcia Annie Paniszewej (także w areszcie z takimi samymi zarzutami), że w czasie organizowanych imprez "wychwalali zbrodniarzy wojennych, w tym Romualda Rajsa 'Burego'". Aktywiści odrzucają te oskarżenia jako bezpodstawne.
Pielęgnowanie polskości
Do celów statutowych działalności ZPB należy pielęgnowanie polskości, krzewienie polskiej kultury, nauka języka i opieka nad miejscami pamięci, w tym związanymi z działalnością Polaków na terenach dzisiejszej Białorusi. ZPB od początku swojej działalności ponad 30 lat temu dbało m.in. o groby żołnierzy z okresu powstania styczniowego, wojny polsko-bolszewickiej, września 1939 roku i całej II wojny światowej, gdy polskie podziemie niepodległościowe walczyło zarówno z niemiecką III Rzeszą, jak i z ZSRR.
Białoruska oficjalna historiografia, w ślad za sowiecką przedstawia polskie podziemie zbrojne na terenach zajętych przez Armię Czerwoną (później włączonych do Białoruskiej i Ukraińskiej SRR) jako "bandytów" i kolaborantów, ponieważ walczyło ono z władzą sowiecką. Wbrew oświadczeniom białoruskich władz, na terenie okupowanej Polski nie powstały w czasie drugiej wojny światowej struktury kolaboracyjne.
Władze Białorusi podjęły w ostatnim czasie szereg działań, mających na celu "walkę z rehabilitacją nazizmu", przekonując, że "z zagranicy, przede wszystkim z państw sąsiednich, próbuje się wprowadzić na Białoruś tę 'brunatną dżumę', zarazę, którą zwą nazizmem". Tak wypowiadał się prokurator generalny.
Przyjęto m.in. ustawę o przeciwdziałaniu rehabilitacji nazizmu, wszczęto sprawę karną o ludobójstwie narodu białoruskiego w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (1941-1945). Prokurator generalny Andriej Szwied w jednym z wystąpień powiedział, że kierowana przez niego instytucja ustaliła dane żyjących "zbrodniarzy nazistowskich", którzy "uczestniczyli w działalności batalionów karnych – przede wszystkim litewskich batalionów SS i Armii Krajowej”.
Kolejny sygnał
Polskie MSZ stwierdziło, że to kolejny sygnał, którego celem jest "zaognianie stosunków z Polską i szerzej całym Zachodem, aby budować obraz zewnętrznego wroga odpowiedzialnego za kryzys polityczno-gospodarczy, w jaki władze Białorusi wpędziły własny kraj".
Władze w Mińsku porównują do nazistów obecny ruch protestu na Białorusi, przekonując, że narodowa symbolika nawiązująca do historycznych symboli (flaga biało-czerwono-biała), była używana w czasie wojny przez kolaborantów.
Aktywiści ZPB zostali uznani przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych. W sumie jest ich już 404 i liczba ta stale rośnie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Oleksiewicz/Reporter/East News