Zatrzymani na Białorusi najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera nie zamierzali polecieć do Turcji. Zakupione przez nich bilety lotnicze to alibi - oświadczył przedstawiciel białoruskiego Komitetu Śledczego. Wcześniej ambasador Rosji przekonywał, że mężczyźni zatrzymali się na Białorusi tylko dlatego, że nie zdążyli na lot do Stambułu.
W środę poinformowano, że najemnicy z prywatnej firmy wojskowej CZWK Wagner (Grupy Wagnera), obywatele Rosji, przeniknęli na terytorium Białorusi w celu zdestabilizowania sytuacji przed wyborami prezydenckimi, które są zaplanowane na 9 sierpnia.
W nocy z wtorku na środę, jak poinformowano, struktury siłowe zatrzymały 33 Rosjan, a ogółem bojowników miało być ponad 200.
Ambasador Rosji: nie zdążyli na samolot i dlatego zatrzymali się na Białorusi
Przyjezdni mieli się zatrzymać w sanatorium Biełorusoczka pod Mińskiem. Państwowa agencja BiełTA relacjonowała, że zatrzymani "zwracali uwagę nietypowym zachowaniem jak na turystów z Rosji, nie pili alkoholu, nie brali udziału w imprezach. Nosili stroje militarne, chodzili niewielkimi grupami, badali otoczenie".
W czwartek ambasador Rosji na Białorusi Dmitrij Mieziencew oświadczył, że zatrzymani Rosjanie wybierali się do Turcji, jednak nie zdążyli na samolot i dlatego nocowali w sanatorium.
W piątek wieczorem przedstawiciel białoruskiego Komitetu Śledczego oświadczył na antenie telewizji ONT, że według śledczych Rosjanie wcale nie udawali się do Stambułu, a zakupione bilety na lot do Turcji miał służyć jako alibi.
Źródło: PAP