Funkcjonariusz białoruskiego OMON-u pozwał portal niezależnego tygodnika "Nasza Niwa", zarzucając tytułowi "rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, szkalowanie jego honoru i niszczenie reputacji zawodowej". Milicjant domaga się odszkodowania.
Sprawa dotyczy publikacji pochodzącej z 17 lipca. Portal Nasza Niwa napisał wówczas, że "omonowiec Andrej Biekisz stał się znany w całym kraju po opublikowaniu wideo, w którym wściekle bije pięściami pokojowych demonstrantów". Wideo, o którym wspomniała Nasza Niwa, dotyczyło rozpędzenia opozycyjnego wiecu w Mińsku, który odbył się 14 lipca. Jednym z funkcjonariuszy OMON uczestniczących w tej akcji był Biekisz.
Na zdjęciu opublikowanym na portalu opozycyjnego tygodnika Andriej Biekisz jest ubrany po cywilnemu. Na twarzy ma maseczkę ochronną. W artykule Nasza Niwa przytoczyła wypowiedzi byłych kolegów i koleżanek z klasy pochodzącego z Mołodeczna Biekisza. Mówili, że obecnie nie utrzymują z nim kontaktów, Biekisz został przeniesiony do Mińska, w Mołodecznie bywa rzadko. Na ulicy witają się i się rozchodzą.
"W Mołodecznie bywa rzadko"
- Był dziwny. Pamiętam, że od dzieciństwa marzył o służbie w OMON. Zawsze o tym mówił. W ogóle był cichy, ale czasami miał jakieś odchylenia od normy. Kiedyś na lekcjach wychowania fizycznego zbierałam piłki po zajęciach, a on podszedł do mnie i po prostu uderzył mnie w brzuch - opowiadała Naszej Niwie Anastasia.
- W szkole był normalnym chłopcem, nieszkodliwym, przyjaźniliśmy się. Wręcz przeciwnie, starał się unikać sytuacji konfliktowych. Być może okrucieństwa nauczyli go w OMON. Nie wiem, jak odnieść się do tej sytuacji. Chciałbym go zobaczyć i zapytać o wszystko. Powinienem wiedzieć, czy podać mu rękę, kiedy się spotkamy - wspominał Artem.
Nasza Niwa przytoczyła też wypowiedź Anny, która zarzuciła Biekiszowi "tchórzostwo". - Co za koszmar i hańba. Jakim trzeba być tchórzem, żeby coś takiego robić. Myślałam, że jest lepszy. Chociaż, widząc go po raz ostatni, w rozmowie z nim zauważyłam, że stał się takim patriotą, bronił władzy! Powiedziałam coś o Łukaszence, ale wydawał się być tym przestraszony. Przerwał mi i powiedział "ciszej, nie można o tym mówić głośno". Myślę, że stał się taki po służbie w armii. Rodzina go tego nie nauczyła - twierdziła rozmówczyni Naszej Niwy.
Komentarze są "umyślnie stronnicze"
Biekisz uznał, że te komentarze są "umyślnie stronnicze w celu wywołania negatywnego nastawienia" do niego. Twierdzi, że są to nieprawdziwe informacje, które szkalują jego honor i godność. Żąda ich sprostowania i wypłacenia mu 3000 rubli białoruskich (4500 zł) tytułem szkód moralnych.
Oddziały specjalne milicji OMON rozpędzają protesty, które trwają od sierpniowych wyborów prezydenckich (według oficjalnych wyników zwyciężył w nich Alaksandr Łukaszenka), uznanych przez wielu Białorusinów za sfałszowane. W czasie interwencji stosowane są środki specjalne, w tym granaty hukowe i gumowe kule, a także gaz łzawiący.
Źródło: PAP, Nasza Niwa
Źródło zdjęcia głównego: Nasza Niwa