Władze Białorusi muszą natychmiast uwolnić lekarza pogotowia ratunkowego Arcioma Sarokina - oświadczyła organizacja Amnesty International. To dzięki niemu opinia publiczna dowiedziała się, że władze mijały się z prawdą w sprawie brutalnie pobitego Ramana Bandarenki, który zmarł w szpitalu.
"Organizacja doszła do wniosku, że lekarz działał w interesie publicznym, a jego ściganie i aresztowanie jest karą za ujawnienie dezinformacji rządu" - przytoczyła fragment oświadczenia Amnesty International białoruska sekcja Radia Swoboda. Podała, że Arciom Sarokin został uznany za więźnia sumienia.
37-letni Sarokin, anestezjolog szpitala klinicznego i pogotowia ratunkowego w Mińsku, został zatrzymany 20 listopada pod zarzutem "ujawnienia poufnych informacji medycznych, co doprowadziło do poważnych konsekwencji".
"Ujawnienie poufnych informacji" dotyczy sprawy brutalnie pobitego 31-letniego Ramana Bandarenki. Do zdarzenia doszło 11 listopada, na tak zwanym Placu Przemian w Mińsku, gdzie mieszkają w większości aktywiści i zwolennicy opozycji. Wieczorem tego dnia pojawili się w tym miejscu zamaskowani mężczyźni, którzy zrywali rozwieszone biało-czerwono-białe flagi białoruskie, używane przez środowiska opozycyjne. Bandarenka wyszedł z bloku, by sprawdzić, co się dzieje. Zwrócił mężczyznom uwagę, później został przez nich brutalnie pobity. Napastnicy wepchnęli go do samochodu i odwieźli na komisariat milicji. Stamtąd nieprzytomny Bandarenka trafił do szpitala. Lekarze walczyli o jego życie przez kilka godzin. Mężczyzna jednak zmarł.
"0 promili alkoholu we krwi"
Sarokin był w zespole, który operował Bandarenkę.
Białoruski Komitet Śledczy podał w komunikacie, że Bandarenka miał "objawy świadczące o odurzeniu alkoholem". Wersję tę powtórzył także prezydent Alaksandr Łukaszenka, przeciwko któremu od sierpnia protestują tysiące Białorusinów. Wywieszane w różnych miejscach, w tym na Placu Przemian, biało-czerwono-białe flagi są symbolem sprzeciwu przeciwko reżimowi.
Arciom Sarokin powiedział dziennikarzom, że Bandarenka był zupełnie trzeźwy. Lekarze pogotowia ratunkowego opublikowali na kanale Telegramu "Białe Chałaty" jego kartę, w której napisano, że miał "0 promili alkoholu we krwi". Oprócz Sarokina milicja zatrzymała także administratora kanału "Białe Chałaty".
Akcja solidarności
We wtorek koledzy Sarokina ze szpitala zorganizowali akcję solidarności pod tytułem "0 promili". Ustawili się w szeregu przy ścianach, trzymając kartki z takim napisem. - Trudno o tym mówić bez emocji. Moim zdaniem cały zespół naszego szpitala stąpa teraz po bardzo cienkiej linii. Rozumiemy, że w podobnej sytuacji może znaleźć się absolutnie każdy. Jak się zachować, co zrobić, żeby nie kolidowało to z naszymi zasadami etycznymi i moralnymi, nie jest jasne - mówił jeden z lekarzy portalowi TUT.by. - Jednocześnie nie możemy zaakceptować faktu, że nasz przyjaciel i kolega jest zatrzymywany i oskarżany o działania, które nie są zasadniczo sprzeczne z prawem - dodał.
"W domu na powrót Arcioma czeka żona i troje dzieci, w pracy - setki pacjentów i współpracowników" - podał TUT.by.
Amnesty International uznała również za więźnia sumienia dziennikarkę tego portalu Kaciarynę Barysiewicz, apelując o jej natychmiastowe uwolnienie. Barysiewicz również trafiła do aresztu. Przygotowywała materiały do publikacji o Ramanie Bandarence. Akcje solidarności z lekarzami szpitala pogotowia zorganizowali we wtorek także dziennikarze TUT.by.
Źródło: Radio Swoboda, TUT.by