Bialacki zostaje w białoruskim areszcie

 
Obrońca praw człowieka Aleś BialackiWikipedia, Bladyniec CC

Do dwóch miesięcy przedłużyły władze białoruskie termin aresztu wobec obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego - podała organizacja Bialackiego, Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".

Działacz, zatrzymany na początku sierpnia pod zarzutem ukrywania dochodów, przebywa w areszcie w Mińsku. Według przepisów po dziesięciu dniach od zatrzymania można zmienić areszt na inny środek zapobiegawczy albo też go przedłużyć. Teoretycznie Bialacki mógł więc zostać zwolniony, jednak, jak podała "Wiasna", wraz z przedstawieniem oficjalnych zarzutów w piątek areszt wobec niego przedłużono.

Poręczyło za niego 400 osób

Organizacja powiadomiła również, że dotąd 400 osób poręczyło za Bialackiego w rozpropagowanym przez nią apelu na Białorusi o jego zwolnienie. "Wiasna" zapowiedziała, że apel będzie rozpowszechniany również za granicą i już podpisała się pod nim irańska laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Szirin Ebadi.

Służby białoruskie zarzucają Bialackiemu zatajenie dochodów na koncie w banku na Litwie, o którym dane przekazało Mińskowi litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości. Według działaczy "Wiasny" na konto przekazywane były środki fundacji zagranicznych na działalność organizacji, w tym na pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych. Informacje o Bialackim przekazała Białorusi również polska Prokuratura Generalna, w ramach mechanizmu pomocy prawnej.

Uderzenie w środowiska opozycyjne

Białoruska opozycja i obrońcy praw człowieka ocenili sprawę Bialackiego jako uderzenie we wszystkie opozycyjne środowiska na Białorusi. Niezarejestrowana oficjalnie "Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych białoruskich organizacji pozarządowych; Bialacki jest jednocześnie wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka (FIDH).

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia, Bladyniec CC