Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zachowuje na razie wstrzemięźliwą postawę w sprawie uznania secesji Osetii Płd. i Abchazji. Oficjalną odpowiedź w tej sprawie odkłada do czasu wyboru nowego parlamentu białoruskiego.
Służba prasowa prezydenta Białorusi zakomunikowała, że sprawą uznania niepodległości obu tych gruzińskich terytoriów zajmie się nowy parlament białoruski, który zostanie wybrany 28 września.
O uznanie separatystycznych republik zwrócili się do Łukaszenki listownie przywódcy Osetii Płd. Eduard Kokojty i Abchazji - Siergiej Bagapsz. Jednocześnie - jak podają niezależne źródła białoruskie - presję w tej sprawie wywiera rosyjski ambasador w Mińsku Aleksandr Surikow.
Według tych samych źródeł z Łukaszenką rozmawiał telefonicznie na ten sam temat koordynator unijnej dyplomacji Javier Solana, przedstawiając stanowisko Unii Europejskiej kategorycznie przeciwnej uznaniu niepodległości obu "zbuntowanych terytoriów".
"Prezydent zajął już stanowisko"
Doradca prezydenta Białorusi ds. międzynarodowych, Walentin Rybakow, zapytany w czwartek przez rosyjskich dziennikarzy, czy Mińsk ogłosi uznanie Osetii Płd. i Abchazji, ograniczył się do tego, co już pisała prasa białoruska. Oświadczył, że w oficjalnych odpowiedziach udzielonych przywódcom Osetii Płd. i Abchazji "prezydent państwa białoruskiego zajął już stanowisko w tej sprawie". - Jego istota polega na tym, że kwestię tę rozpatrzy nowy skład parlamentu białoruskiego - wyjaśnił.
Podczas gdy Moskwa naciska na Łukaszenkę, aby jak najszybciej uznał Osetię Płd. i Abchazję jako niepodległe republiki, Unia Europejska i USA wyraźnie ostrzegają białoruskiego prezydenta przed tym krokiem.
Łukaszenka, jak oceniają źródła opozycyjne, na razie jest przede wszystkim zainteresowany, aby Zachód uznał przebieg białoruskich wyborów do parlamentu za możliwy do zaakceptowania przy zastosowaniu "maksymalnie liberalnych" norm.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24