Nadzieja na kompromis w sprawie traktatu Reformującego UE i spostrzeżenie, że wizyta jest częścią kampanii wyborczej - to główne wątki komentarzy niemieckiej prasy dotyczące dzisiejszej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Berlinie.
Berlin i Warszawa oczekują osiągnięcia porozumienia w sprawie Traktatu Reformującego UE - napisał dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Obie strony mają nadzieję, że wspólny obiad kanclerz Merkel i prezydenta Kaczyńskiego pomoże przełamać dotychczasowe różnice i dojdzie do porozumienia. Gazeta zwraca również uwagę, że strona polska dzień wcześniej odeszła od żądania mówiącego o tym, że mniejszość krajów powinna zachować możliwość opóźniania decyzji Rady UE przez okres dwóch lat po reformie Unii Europejskiej.
Jak twierdzi "FAZ", Polska domaga się, by nadać ustalonemu w 1994 roku systemowi z Joaniny większą moc wiążącą. Jak na razie nie ma szans na wpisanie tej zasady do traktatu. W takiej sytuacji polskie władze chcą przeforsować wiążący "protokół" lub "oświadczenie", które stanie się integralną częścią unijnego prawa. Według źródeł gazety w Warszawie, Kaczyński uzyskał w tej sprawie poparcie prezydenta Francji Nocolasa Sarkozy'ego. "FAZ" dodaje, że naleganie Polski na przedłużony okres opóźniania decyzji "ostatnio osłabło". Tym samym stało się jasne, że do mechanizmu z Joaniny nie zostanie dodane określenie czasu - czytamy.
Berlin sceną wyborczą dla Kaczyńskiego
Dziennik "Die Welt" podaje, że prezydent Kaczyński wykorzystuje Berlin jako "scenę do prowadzenia kampanii wyborczej". Gazeta podkreśla, iż opozycja w Polsce zarzuca braciom Kaczyńskim pogorszenie relacji z Niemcami. Natomiast przed wizytą w Berlinie prezydent Kaczyński powiedział, że w stosunkach z Niemcami osiągnięto "znaczne postępy". Według przypuszczeń "Die Welt" po spotkaniu z Merkel Lech Kaczyński ma wyjść do polskich dziennikarzy i ogłosić, że "quasi przekonał" stronę niemiecką o polskich postulatach w sprawie Traktatu Reformującego. Tak samo postąpił po rozmowie z Sarkozym, kiedy ogłosił uzgodnienie stanowisk. Pałac Elizejski zdementował tę informację - pisze gazeta.
Podobną ocenę o wizycie Kaczyńskiego w Berlinie znajdujemy "Berliner Zeitung". Komentator określa wizytę polskiego prezydenta jako "drażliwą" i stwierdza, iż Lech Kaczyński "prowadzi za granicą walkę wyborczą dla swojego brata Jarosława".
"Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu przypadło zadanie obalenia jednego z decydujących argumentów używanych przez liberałów i lewicę w kampanii wyborczej i zdobycia tym samym głosów w politycznym centrum. Opozycja krytykowała, że bracia Kaczyńscy doprowadzili w ciągu dwóch lat swoich rządów do międzynarodowej izolacji i zaszkodzili interesom kraju. Na poparcie tego zarzutu można było znaleźć wiele argumentów. Jednak wtedy Lech Kaczyński rozpoczął swój objazd" - czytamy.
Jeżeli Merkel powie Kaczyńskiemu, aby nie doprowadził do fiaska szczytu UE, będzie to dla prezydenta Polski kolejnym dowodem na dążenie Niemiec do dominacji. "Traktat Reformujący jest z polskiego punktu widzenia dokumentem niemieckim" - zauważa komentator. Jeżeli natomiast Merkel przedstawi Polsce kompromisową propozycję, w Warszawie będzie to odebrane za potwierdzenie słuszności twardego kursu rządu Jarosława Kaczyńskiego. Ostatnią możliwością jest brak rezultatów rozmowy i jest to najbardziej prawdopodobna sytuacja. W takim przypadku zostanie to uznane za "niemiecką ignorancję" wobec polskich problemów - uważa "Berliner Zeitung".
"Dla niemiecko-polskich relacji, które pilnie wymagają fundamentalnej poprawy, ta wizyta Kaczyńskiego nie ma żadnego znaczenia. Nowy początek możliwy będzie dopiero po polskich wyborach parlamentarnych. To, że po polskiej stronie będzie się miało do czynienia z innymi partnerami, staje się coraz mniej prawdopodobne" - stwierdza komentator.
Źródło: PAP