Dr Fritz von Weizsaecker został śmiertelnie dźgnięty nożem podczas wykładu, który wygłaszał w szpitalu w Berlinie w listopadzie 2019 roku. Ciężko ranny został też policjant, który był jednym ze słuchaczy wykładu i próbował zatrzymać sprawcę. Publiczności udało się obezwładnić i przekazać zabójcę w ręce policji.
Gregor S. został również uznany winnym zabójstwa doktora oraz próby zamordowania policjanta. Jednak ze względu na ograniczoną poczytalność, wynikającą z zaburzeń psychicznych, sąd nie skazał oskarżonego na dożywocie.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
W maju Gregor S. przyznał, że "nigdy nie żałował" swojego czynu, twierdząc, że nienawidzi prezydenta Weizsaeckera, ponieważ zasiadał w zarządzie firmy dostarczającej roślinobójcze środki chemiczne, używane przez siły amerykańskie podczas wojny w Wietnamie.
"Straszny cios" dla rodziny
Według prokuratury nie było to jednak morderstwo polityczne. - To był bezsensowny czyn człowieka z zaburzeniami psychicznymi - powiedział prokurator Silke van Sweringen, dodając, że poprzez ten akt oskarżony chciał "wyciągnąć się z bagna swojego codziennego życia".
Zamordowanie 59-letniego ojca czwórki dzieci zszokowało Niemcy. Kanclerz Angela Merkel opisała je jako "straszny cios" dla rodziny.
Richard von Weizsaecker, polityk CDU, sprawował najwyższy urząd w państwie przez dwie kadencje w latach 1984-1994: najpierw w Niemczech Zachodnich, a następnie w zjednoczonych Niemczech.
Autorka/Autor: tmw/pm
Źródło: PAP