Belgia popiera nacjonalistów


Według pierwszych sondaży po zamknięciu lokali wyborczych, we Flandrii zwyciężyli flamandzcy nacjonaliści z Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA). Walonia i Bruksela postawiły na liberałów.

Przedwyborcze sondaże nie myliły się. To właśnie one dawały zwycięstwo N-VA. Partia ta, według pierwszych ocen zdobyła 23-32 proc.

Według publicznej flamandzkiej VRT, rządząca dotychczas flamandzka chadecja (Partia Demokratyczno-Chrześcijańska - Christen-demokratisch en Vlaams, CD&V) zdobyła w niedzielnym głosowaniu ok. 20 proc. Stracił natomiast ksenofobiczny, separatystyczny Vlaams Belang (Interes Flamandzki, VB) oraz flamandzcy liberałowie - Liberałowie i Demokraci (Open Vlaamse liberale democraten, Open VLD).

Socjalistyczna rodzina

Mimo, że N-VA staje się główną siłą polityczną we Flandrii, nie oznacza to, że De Wever ma szanse na stanowisko premiera. Nie ma on bowiem politycznego partnera wśród partii francuskojęzycznych po drugiej stronie granicy językowej. W podzielonej na regiony Belgii nie ma partii ogólnokrajowych, ale tradycja belgijskiego kompromisu wymaga, by szefem rządu został przedstawiciel największej "rodziny politycznej", na którą składają się bliskie ideowo partie francusko- i niderlandzkojęzyczne.

Francuskie nadzieje

A największą rodziną polityczną kraju są najpewniej po wyborach socjaliści. Znaczy to, że szanse na urząd premiera ma lider frankofońskich socjalistów Elio Di Rupo. Belgia nie miała francuskojęzycznego premiera od 1974 r., więc frankofoni wiążą z jego osobą wielkie nadzieje.

Według sondaży exit polls, Partia Socjalistyczna (Partie Socialiste, PS) zajęła w Walonii i Brukseli pierwsze miejsce, zdobywając 32 proc., za nią są liberałowie (Mouvement Réformateur, MR) z 22,5 proc. poparciem, centrowi chadecy (Partia Społeczno-Chrześcijańska - Centre democrate-humaniste, CDH) i Zieloni (Partia Ekologiczna, Ecolo).

Porażka premiera

Przewidywana wcześniej wygrana N-VA to wynik porażki dotychczasowego chadeckiego premiera Yvesa Leterme'a, który wbrew obietnicom wyborczym sprzed trzech lat nie potrafił doprowadzić do porozumienia z frankofońską mniejszością w Belgii co do dalszego wzmocnienia regionów kosztem państwa federalnego. Na skutek fiaska negocjacji pięciopartyjny rząd Leterme'a podał się do dymisji 22 kwietnia, co pociągnęło za sobą przedterminowe wybory.

"Swoja" partia

W podzielonej na regiony i wspólnoty językowe Belgii Walonowie i Flamandowie głosują tylko na "swoje" partie. Skomplikowana federalna struktura i proporcjonalna ordynacja wymagają tworzenia szerokich koalicji i oznaczają w praktyce, że wybory odbywają się w dwóch turach - najpierw wyborcy oddają głosy, a potem partie w długotrwałych negocjacjach między sobą ustalają, kto tak naprawdę będzie rządził w koalicji rządowej.

1 lipca Belgia obejmuje prezydencję w Unii. Jak zapewniają Belgowie, wybory ani przebieg formowania rządu nie wpłynie w żaden sposób na jej przebieg.

Źródło: lesoir.be, PAP