Po wtorkowym orzeczeniu brytyjskiego Sądu Najwyższego, który uznał, że przerwanie obrad parlamentu jest niezgodne z prawem, królowa Elżbieta II i cały Pałac Buckingham znaleźli się w niewygodnej sytuacji. Na razie nie zareagowali - pisze komentator BBC Johnny Dymond zajmujący się sprawami dworu w Londynie. Pojawiają się głosy, by w końcu spisać konstytucję Zjednoczonego Królestwa - zaznacza.
Decyzję o zawieszeniu obrad parlamentu podjął premier Boris Johnson, ale nie można jej było wcielić w życie bez zgody królowej. Kiedy ta zapadła, przeciwnicy decyzji mówiący o tym, że w ten sposób Downing Street stara się doprowadzić do brexitu bez kolejnych, niewygodnych pytań pod adresem Johnsona ze strony parlamentarzystów, rozpoczęli walkę przed kolejnymi sądami o jej cofnięcie.
Gdy szkocki sąd zdecydował w ub. tygodniu, że zawieszenie parlamentu było nielegalne, Pałac Buckingham stwierdził jedynie w krótkim komentarzu, że królowa "podejmuje decyzje w oparciu o rady swoich ministrów". Teraz jednak - po przełomowym orzeczeniu, gdy parlament znów (w środę przed południem) się zebrał - Pałac milczy - zauważa komentator BBC.
Johnson naraził królową na krytykę
Decyzja Sądu Najwyższego jest "bolesna" dla Pałacu Buckingham - ocenia dziennikarz - nie tylko dlatego, że to rząd został uznany w orzeczeniu za winny złamania prawa. To samo dotyczyło bowiem działań Tajnej Rady Wielkiej Brytanii, a więc ciała doradczego monarchini. Jej decyzja również została uznana za "bezprawną, nieważną i nie mającą efektu".
Tym oto sposobem królowa znalazła się w miejscu, w którym "dekady temu" parlamentarzyści zdecydowali, że nigdy nie powinna się znaleźć - w centrum politycznej burzy - czytamy.
"Boris Johnson rozbił" konsensus ustalony dawno temu - zaznacza komentator BBC.
Spisać konstytucję?
Były premier Wielkiej Brytanii John Major po orzeczeniu Sądu Najwyższego powiedział, że "żadnemu premierowi, nigdy nie wolno narażać w ten sposób monarchii i parlamentu". Jak czytamy w komentarzu, użył tych słów z rozmysłem, najpierw mówiąc o Pałacu, bo zdaje sobie sprawę z tego, jak nieprzyjemna jest dla Elżbiety II i jej reputacji obecna sytuacja.
W takiej sytuacji - pisze BBC - to Sąd Najwyższy, który wyjaśnił, co było zgodne z prawem, a co nie w dyskusji o roli parlamentu, rządu i monarchii - "oświetla jasnym, krytycznym światłem" Zjednoczone Królestwo.
Pojawiają się głosy, że być może nadszedł czas, by w końcu konstytucja Wielkiej Brytanii została spisana, w sensie formalnym, bowiem nie istnieje.
"Elżbieta II zawsze była konserwatywną władczynią, zadowoloną z nieco większej niż symboliczna, ceremonialnej roli jaką pełniła. Rozumie, że jej pozycja jest uzależniona od ukrywania się w cieniu rządu. Ale teraz światło dzienne się wlało. Nic dziwnego, że Pałac zdecydował się milczeć" - kończy swój komentarz dziennikarz BBC.
Autor: adso / Źródło: BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/royalfamily