Ostatnia debata między prezydentem USA Barackiem Obamą a jego rywalem do Białego Domu Mittem Romneyem zakończyła się remisem - uważa BBC. Romney zaprezentował złagodzone stanowisko w sprawie polityki zagranicznej, a Obama stanowczo bronił swoich dokonań.
- Debata prawdopodobnie nie wpłynie na wyniki sondaży - ocenia we wtorek szef działu północnoamerykańskiego BBC Mark Mardell.
Dziennikarz BBC zauważa, że Obama "nie zachowywał się jak oburzony i urażony prezydent", ale "spokojnie i jasno przypominał dokonania swojej administracji".
Z kolei kandydat republikanów pokazał się jako polityk, który jako prezydent będzie prowadził pokojową politykę zagraniczną, i energicznie zwalczał wszelkie sugestie, że zaangażuje USA w nowe konflikty - wskazuje Mardell.
"Ani słowa o UE" Romneyowi udało się uniknąć gaf, a w kwestiach związanych z polityką zagraniczną często zgadzał się ze swoim oponentem. Naraził się tym na zarzuty, że krytykuje działania Obamy w polityce zagranicznej, choć zasadniczo je popiera.
Z drugiej strony - wskazuje Mardell - stonowane stanowisko Romneya sugeruje, że chce on przekonać wyborców, że mogą mu zaufać i powierzyć najwyższy urząd w państwie. Debatę poświęconą polityce zagranicznej Mardell ocenia jako "przygnębiającą pod tym względem, że polityka zagraniczna USA ogranicza się jedynie do Bliskiego Wschodu". - Izrael był wspomniany kilkanaście razy, Chinom poświęcono krótką chwilę, a o Unii Europejskiej nie usłyszałem ani słowa - podkreślił szef działu północnoamerykańskiego BBC. Wybory prezydenckie odbędą się w USA 6 listopada.
Autor: //gak / Źródło: PAP