Dowody wskazują na to, że Rosjanie zabijali bezmyślnie, czasem sadystycznie, a częściowo z zemsty - tak zbrodnie w Buczy opisuje amerykański dziennik "New York Times", umieszczając plan miasta z miejscami, gdzie zginęli cywile.
"Gdy rosyjskie natarcie na Kijów zatrzymało się, okupacja Buczy przekształciła się w kampanię terroru i zemsty. Kiedy pokonana i zdemoralizowana armia rosyjska w końcu się wycofała, pozostawiła po sobie ponury obraz: ciała zmarłych cywilów porozrzucane na ulicach, w piwnicach lub na podwórkach, wiele z ranami postrzałowymi na głowach, niektóre z rękami związanymi za plecami" - podaje amerykański dziennik "New York Times".
Reporterzy i fotografowie gazety spędzili ponad tydzień z urzędnikami miejskimi i dziesiątkami świadków, odkrywając nowe szczegóły okrucieństw wobec cywilów. Dziennikarze stworzyli również mapę zbrodni wobec cywilów w Buczy, którą udostępniła na Twitterze Rada Najwyższa Ukrainy.
Według dziennika kilka dni po pojawieniu się Rosjan w mieście "rosyjski snajper zaczął strzelać do wszystkiego, co się ruszało".
Ulica Jabłunska, przy której mieszkał Iwan z zastrzelonym na początku marca synem, stała się najbardziej niebezpiecznym odcinkiem. Do 11 marca na ulicy i chodnikach leżało co najmniej 11 martwych ciał.
Liczne gwałty i grabieże
Jak pisze dziennik, żołnierze zanim ukradli wszystko, zamienili dom 65-letniej Tetiany w chlew, wykorzystując jeden pokój jako toaletę. Dopiero po wycofaniu się Rosjan spod Kijowa 66-letni Wołodymyr Szepytko odkrył, że jego dom został splądrowany, zapełniony śmieciami i butelkami po piwie.
W piwnicy pod szopą ogrodową jego siostrzeniec odkrył ciało kobiety. Siedziała zgarbiona, ubrana jedynie w futro. Została postrzelona w głowę. Policja znalazła później wokół niej podarte opakowania po prezerwatywach.
Znęcanie się nad tą kobietą było jednym z wielu podobnych przypadków - podkreśliła rzeczniczka praw obywatelskich Ukrainy Ludmyła Denysowa, wspominając m.in. grupę kobiet i dziewcząt przetrzymywanych w piwnicy domu przez 25 dni, z których dziewięć jest teraz w ciąży.
Martwi ze związanymi rękami
W ostatnim tygodniu marca siły ukraińskie przeprowadziły kontratak, by odbić północno-zachodnie przedmieścia Kijowa, a w Buczy gwałtownie nasiliły się walki. "Jedną z ostatnich akcji Rosjan było rozstrzeliwanie zatrzymanych i każdego, kto stanął im na drodze" - relacjonuje "NYT".
Na polanie przy jednej z ulic policja znalazła później pięciu członków rodziny, w tym dwie kobiety i dziecko, których ciała zostały porzucone i spalone.
Co najmniej 15 osób zostało znalezionych martwych ze związanymi rękami w różnych miejscach miasta, co wskazuje na to, że więcej niż jeden rosyjski oddział zatrzymywał i rozstrzeliwał ludzi.
Wielu zastrzelonych, zmarłych z głodu, zimna i braku lekarstw
Kiedy oddziały wroga zaczęły przygotowywać się do odwrotu, rosyjski transporter opancerzony przejeżdżał ulicą, strzelając na ślepo z karabinu maszynowego do domów - powiedział Serhij Petrowski, szef lokalnej jednostki żołnierzy ochotników.
- Strzelali do wszystkiego. Strzelali do domów. Zastrzelili kobietę na ulicy. Strzelali do psów - wspominał emerytowany nauczyciel fizyki Anatolij Rodczenko.
Z 360 ciał znalezionych do niedzieli w Buczy i jej najbliższej okolicy, ponad 250 zostało zabitych kulami lub odłamkami pocisków, co zostało włączone do śledztwa w sprawie zbrodni wojennych. Wielu innych zmarło między innymi z głodu, zimna i braku lekarstw - podał szef prokuratury okręgowej Rusłan Krawczenko.
Zmarli to w większości cywile. Według pracownika miejskiego cmentarza Serhija Kapłycznego wśród zabitych w Buczy było tylko dwóch członków ukraińskiego wojska.
Źródło: PAP