Atak na Ukrainę. W czasie ostrzału Irpienia stracił swoją żonę i dzieci. Rozpoznał ich na zdjęciu. Sergiej Perebyjnis opowiada o tragedii

Źródło:
CNN

Żona była bardzo pogodną osobą, uwielbiała sadzić kwiaty na ich wiejskiej daczy. Syn chciał zostać informatykiem. Córka lubiła tańczyć i malować. Wspólnie często jeździli na rowerach i nartach. Rosyjska inwazja na Ukrainę brutalnie rozdzieliła Sergieja Perebyjnisa i jego najbliższych. O tym, że żona i dwoje dzieci zginęli w ostrzale Irpienia, dowiedział się, bo rozpoznał ich zdjęcie opublikowane na Twitterze. O swojej tragedii Ukrainiec opowiedział w rozmowie z CNN. 

Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę

6 marca na Twitterze amerykańskiego dziennika "The New York Times" opublikowano drastyczne zdjęcia z ewakuacji Irpienia, miasta położonego na północny zachód od Kijowa. Widać na nich ludzi zabitych w ostrzale moździerzowym.

Czytaj więcej: Zobaczył żonę i dzieci na zdjęciu ofiar rosyjskiego ostrzału

Na zdjęciach Sergiej Perebyjnis rozpoznał swoją rodzinę. Śmierć jego bliskich została później potwierdzona. Zginęła żona mężczyzny, 43-letnia Tatiana, oraz dwójka dzieci: 18-letni Mykyta oraz 9-letnia Alisa.

Perebyjnis: moja żona była bardzo pogodną osobą

Perebyjnis opowiedział dziennikarce CNN Erin Burnett o swojej tragicznie zmarłej rodzinie. Jak mówił, z Tatianą byli małżeństwem przez 23 lata. - Była bardzo pogodną osobą - powiedział. Wspominał, że jego żona była dyrektorem finansowym w amerykańskiej firmie. - Spędzaliśmy jako rodzina ze sobą bardzo dużo czasu. Uwielbiliśmy jeździć na rowerach, zimą jeździliśmy na nartach, bardzo lubiła sadzić kwiatki na naszej daczy na wsi - mówił.

- Sergiej, nikt na całym świecie, kto jest rodzicem, nie może sobie wyobrazić twojej strasznej straty, a przede wszystkim utraty dzieci - powiedziała do niego dziennikarka. W tym momencie zrobiła chwilę przerwy, z trudem mogąc zapanować nad łzami. Burnett sama ma troje dzieci.

"Zobaczyłem zdjęcie na Twitterze i rozpoznałem moje dzieci"

Następnie opowiedział o tym, w jaki sposób dowiedział się o śmierci swoich najbliższych. Tłumaczył, że podczas wojny on i jego rodzina używali geolokalizacji, żeby wiedzieć, kto przebywa w jakim miejscu.

Perebyjnis powiedział Burnett, że już rano, w dniu, w którym zginęła jego żona i dzieci, miał przeczucia, że stało się coś złego. Zobaczył bowiem, że zmieniła się geolokalizacja telefonu jego żony. Najpierw pokazywała, że znajduje się ona między Irpieniem a Kijowem. A po 20 minutach wskazywała już na szpital w Kijowie.

- Podejrzewałem, że stało się coś złego. Poprosiłem przyjaciół, aby pojechali do szpitala i dowiedzieli się, czy nie stało się coś złego. A potem Twitter, pojawiły się wiadomości na Twitterze, że był ostrzał moździerzowy i zmarła rodzina. A potem zobaczyłem zdjęcie na Twitterze i rozpoznałem moje dzieci. Rozpoznałem ich rzeczy i ubrania. I zadzwoniłem do moich przyjaciół, aby powiedzieć: - Dzieci nie żyją. Ich ciała leżą na chodniku i poprosiłem ich: - Proszę, pomóżcie mi znaleźć moją żonę - mówił o osobistej tragedii Perebyjnis.

"To były normalne, wesołe dzieci"

Burnett, ze łzami w oczach, poprosiła Ukraińca o wspomnienie jego dzieci.

- To były normalne dzieci - opowiadał mężczyzna. Jego syn Mykyta miał 18 lat i był na drugim roku studiów. Chciał zostać informatykiem. Zajmował się programowaniem. - A moja córka miała dziewięć lat i lubiła tańczyć, malować. Uczyła się angielskiego. To były normalne, wesołe dzieci - kontynuował Perebyjnis.

IrpieńGoogle Maps

Autorka/Autor:mjz/kab

Źródło: CNN

Źródło zdjęcia głównego: Murat Saka/ dia images/Getty Images

Tagi:
Raporty: