Ugrupowanie szyickich rebeliantów Huti w Jemenie oświadczyło w niedzielę, że ONZ nie powiadomiła ich formalnie o zawieszeniu broni, które dzień wcześniej ogłosiła arabska koalicja pod egidą Arabii Saudyjskiej. Rozejm miał wejść w życie w niedzielę w nocy.
Jak poinformowała sprzymierzona z ruchem Huti agencja Saba, powołując się na szefa najwyższego komitetu rewolucyjnego Mohammada Alego-Al Huti, ugrupowanie nie zajmie ani pozytywnego, ani negatywnego stanowiska w sprawie zawieszenia broni, dopóki ONZ formalnie o nim nie zawiadomi. Ponadto rzecznik Hutich Mohamed Abdel Salam zdementował doniesienia, jakoby lider ruchu Abdul Malik al-Huti odrzucił na Twitterze zawieszenie broni. Al-Huti "nie ma konta ani na Twitterze, ani na żadnym innym portalu społecznościowym" - poinformował rzecznik na swym koncie na Facebooku.
Zawieszenie broni
Koalicja pod wodzą Saudyjczyków, która od 26 marca przeprowadza ataki z powietrza na cele Hutich w Jemenie, ogłosiła w sobotę pięciodniowe, humanitarne zawieszenie broni, by pozwolić organizacjom humanitarnym na dostarczenie pomocy. Rozejm miałby wejść w życie w niedzielę o godzinie 23.59 czasu lokalnego (22.59 w Polsce). Rijad ostrzegł jednak, że natychmiast odpowie na próby jego naruszenia. Już w niedzielę koalicja wznowiła naloty na cele Hutich w stolicy Jemenu, Sanie; ataki rozpoczęły się w sobotę w nocy, a przypuszczono je m.in. na koszary wojskowe w pobliżu stolicy. Dwa poprzednie rozejmy ogłoszone w Jemenie zostały zerwane, ponieważ siły Hutich walczące o obalenie prezydenta Jemenu Abda ar-Raba Mansura al-Hadiego, który wraz z licznymi członkami swego rządu schronił się w Rijadzie, nie przerwały ataków. Według ONZ około 13 milionów ludzi, czyli ponad połowa populacji Jemenu, znajduje się w sytuacji krytycznej i natychmiast potrzebuje pomocy żywnościowej. Od marca w jemeńskim konflikcie zginęło 3 640 osób, w tym 1 693 cywilów; ponad milion zostało zmuszonych do opuszczenia domów.
Autor: mn\mtom / Źródło: PAP