Antykocia krucjata w Nowej Zelandii. Bo mordują kiwi

"Dachowiec" przegiął. Zostanie banitą?sxc.hu, GrahamBould

"Dość kotów!" - apeluje pewien biznesmen i obrońca przyrody z Nowej Zelandii - jednego z najbardziej "zakoconych" krajów świata. Domowi pupile mordują bowiem rocznie tysiące rzadkich ptaków żyjących na wyspach, m.in. kiwi - jedną z wizytówek Nowej Zelandii. Biznesmen chce zmniejszenia populacji kotów na wyspie, bo bez tego - jak wskazuje - fauna Nowej Zelandii ponosi już teraz niepowetowane straty.

Gareth Morgan ma jedno proste marzenie: Nowa Zelandia bez kotów, które zagrażają rodzimym ptasim gatunkom. Swoją kampanią ściągnął na siebie gniew i oburzenie miłośników kotów. W Nowej Zelandii jest ich wyjątkowo dużo.

Albo kot albo kiwi

Morgan, który został ambasadorem UNICEF i obrońcą środowiska, opiera się na badaniach wykazujących, że kot zabija średnio co najmniej 13 endemicznych ptaków lub zwierząt rocznie. Na swojej stronie internetowej dowodzi, że "mała puchata kulka jest urodzonym zabójcą".

Morgan, ekonomista i dobrze znany biznesmen, sugeruje również, by kotów nie wypuszczać na dwór i by lokalne władze wprowadziły ich obowiązkową rejestrację.

"Zakocony" kraj

Ale w Nowej Zelandii miłośników kotów jest bardzo wielu - co najmniej jeden kot jest w co drugim gospodarstwie domowym. To jedna z najwyższych stóp "zakocienia" na świecie - wynika z badań przeprowadzonych w 2011 roku przez Krajową Radę ds. Zwierząt Domowych. Kocia populacja na Nowej Zelandii liczy co najmniej 1,4 mln osobników.

Ich posiadaczy argumenty Morgana wcale nie przekonują. Na jego stronie 70 proc. respondentów nie chce, by obecny kot był ich ostatnim.

- Odpowiadam Garethowi Morganowi, by dał nam żyć w spokoju - zaznacza dyrektor Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt (SPCA).

Z kolei biolog z instytutu badawczego Landcare, John Innes, podkreśla, że koty polują też na szkodniki takie, jak szczury. - I nikt nie oblicza liczby ptaków, które zabijają szczury w porównaniu z liczbą ptaków mordowanych przez koty. Nie twierdzę, że koty są dobre dla ptaków, ale to jest zupełnie szalone - przekonuje.

Nowa nadzieja?

Przez tysiąclecia rodzime dla Nowej Zelandii ptaki nie miały do czynienia z polującymi na nie naturalnymi drapieżcami i nie musiały uciekać. Ptak kiwi został w końcu nielotem. Dopiero człowiek i wprowadzone przez niego do środowiska drapieżniki, jak koty, psy i gryzonie, spowodowały wyginięcie części endemicznych gatunków i zagroziły kolejnym.

Według naukowca Davida Wintera koty rzeczywiście są na Nowej Zelandii problemem - przyczyniły się do wyginięcia kilku nowozelandzkich gatunków. Na swoim blogu "The Atavism" Winter twierdzi, że kampania Morgana wydaje się "rozpoczynać rozmowę" na ten temat.

Autor: adso//bgr / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu, GrahamBould