Nawalny "odzyskał pamięć i może mówić". Niemcy "wzmacniają ochronę"

Źródło:
PAP

Aleksiej Nawalny całkowicie odzyskał przytomność po wyprowadzeniu ze śpiączki i zdołał przypomnieć sobie wydarzenia sprzed swego otrucia - podał rosyjski portal Insider, grupa śledcza Bellingcat i niemiecki tygodnik "Spiegel". Zdaniem rzeczniczki opozycjonisty informacje zawarte w artykule są przesadzone.

Aleksiej Nawalny został hospitalizowany 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do kliniki Charite w Berlinie, gdzie został poddany szczegółowym badaniom i intensywnemu leczeniu.

W zeszłym tygodniu kanclerz Niemiec Angela Merkel poinformowała, że Nawalny stał się ofiarą "próby zabójstwa przez otrucie", a laboratorium Bundeswehry, badające pobrane od niego próbki, wykryło, że rosyjskiego opozycjonistę usiłowano otruć bojowym środkiem chemicznym z grupy nowiczoków.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Media: Nawalny wraca do zdrowia

Jak przekazał portal Insider, stan Nawalnego "jest lepszy, niż można było oczekiwać w takiej sytuacji". Według tych doniesień opozycjonista w ocenie lekarzy psychicznie doszedł do siebie niemal zupełnie, a fizycznie będzie w stanie odzyskać siły w około 90 procentach. Niemiecki tygodnik "Spiegel" poinformował natomiast, że Nawalny może mówić.

Insider relacjonuje, że w berlińskiej klinice Charite wzmocniono ochronę po tym, gdy stało się jasne, że pamięć Nawalnego funkcjonuje, bo z tego powodu opozycjonista jest bardziej zagrożony. Lekarze pozwolili na odwiedziny, ale goście muszą przejść przez trzy kordony ochroniarzy. Do tej pory do sali Nawalnego mogła wejść tylko jego żona i lekarze.

Powołując się na źródła, Insider podał, że niemieckie służby specjalne przygotowują się nie tylko na fizyczne zagrożenie dla Nawalnego, ale i do "burzy dezinformacji", w tym do prób zdyskredytowania szpitala Charite.

Rzecznika Nawalnego: informacje o jego zdrowiu przesadzone

"O tym, że Aleksiej odzyskuje przytomność i reaguje na otoczenie informowaliśmy już w poniedziałek. Ogółem artykuł jest znacznie przesadzony i zawiera wiele nieścisłości" - powiedziała rzeczniczka opozycjonisty Kira Jarmysz.

Współpracownik opozycjonisty, Leonid Wołkow oznajmił, że chciałby, aby doniesienia "Spiegla" były prawdą. - Niestety, w artykule tym jest mnóstwo błędów faktograficznych - powiedział Wołkow. Nie podał jednak przykładów.

Agencja RIA Nowosti odniosła się z kolei do doniesień o wzmocnionej ochronie wokół Nawalnego. Jak przekazała krótko po pojawieniu się tych informacji, uzyskała komentarz policji w Berlinie, która oświadczyła, że nie wie, skąd pojawiły się dane o wzmocnieniu środków bezpieczeństwa.

"Die Zeit": Nowy, udoskonalony środek. Celem śmierć Nawalnego

Wcześniej, w środę wieczorem, niemiecki tygodnik "Die Zeit" ogłosił, powołując się na źródła, że Nawalny został otruty "nową i udoskonaloną" wersją bojowego środka trującego z grupy nowiczoków. Ślady tej substancji znaleziono na rękach opozycjonisty i na butelce z wodą, z której pił. Tygodnik utrzymuje, że ten wariant trucizny działa wolniej niż substancje znane wcześniej, a zarazem jest bardziej szkodliwy.

Według tych doniesień strona niemiecka przypuszcza, że celem użycia takiej trucizny było to, by Nawalny zmarł na pokładzie samolotu lecącego do Moskwy. Opozycjonista przeżył dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności. To m.in. szybka reakcja pilota, który wykonał przymusowe lądowanie w Omsku i działania lekarzy z tego miasta, którzy szybko - jeszcze na omskim lotnisku - podali Nawalnemu atropinę.

"Die Zeit" twierdzi ponadto, powołując się na ekspertów niemieckich, że operację podania "tak śmiertelnej i skomplikowanej trucizny" mogły przeprowadzić tylko rosyjskie służby specjalne. Tego rodzaju substancji nie mogły np. sporządzić grupy przestępcze, bo wymaga ona specjalnego laboratorium. Strona niemiecka wyklucza działania obcych służb specjalnych ze względu na to, że Nawalny był stale śledzony przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB). Strona niemiecka przypuszcza, że jeden z agentów FSB lub innych służb rosyjskich dodał truciznę do herbaty, którą Nawalny pił na lotnisku lub na powierzchnię kubka z tym napojem - podał "Die Zeit".

Autorka/Autor:ft

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: