Polska ambasada w Pekinie "pasywnie obserwowała" batalię o życie Akmala Shaikha, którego we wtorek stracono w chińskim więzieniu, powiedział w TVN24 Wojciech Makowski z polskiej sekcji Amnesty International. MSZ twierdzi jednak, że polscy dyplomaci przyłączali się do wszystkich próśb i apeli w sprawie Brytyjczyka, który kilka lat spędził w Polsce.
- Egzekucja osoby umysłowo chorej po nierzetelnym procesie jest poważnym złamaniem międzynarodowych standardów ochrony praw człowieka, z którymi prawo i praktyki państw nie mogą być sprzeczne. Ponadto, odbywa się to w czasie obowiązywania moratorium na wykonywanie kary śmierci na świecie, uchwalonego na forum ONZ, za którym Polska wraz z całą Unią Europejską głosowała w grudniu 2008 r. Powinno to wzbudzić protesty wszystkich państw, dla których poszanowanie godności człowieka nie jest obojętne - podkreśla Makowski.
Działacz AI zarzucił polskiej ambasadzie w Pekinie, że "nie dołączyła się do głosów krytyki" w sprawie egzekucji Shaikha. Makowski podkreślił też, że AI jest rozczarowana stosunkiem polskiego rządu do tej sprawy.
MSZ prosił, ale apeli nie będzie pisał
Zastępca rzecznika prasowego MSZ Grzegorz Jopkiewicz powiedział jednak, że polska ambasada w Pekinie przyłączała się w ramach współpracy konsularnej ambasad państw UE do wszystkich akcji i próśb o darowanie życia Shaikhowi.
Teraz jednak, już po egzekucji, MSZ nie rozważa wystosowywania żadnych apeli w tej sprawie.
Egzekucję potępił rząd w Londynie, który do ostatniej chwili bezskutecznie apelował o ułaskawienie swojego obywatela.
Polski epizod w życiu Brytyjczyka
Shaikh został aresztowany w 2007 r. w Urumczi, a w 2008 r. skazany po półgodzinnym procesie za przemyt 4 kilogramów heroiny. Według rodziny, został zwabiony do Chin przez dwóch mężczyzn, którzy obiecali pomóc mu w zrobieniu kariery w muzyce pop.
Shaikh miał w Wielkiej Brytanii troje dzieci. Jego małżeństwo rozpadło się i w 2001 roku mężczyzna przyjechał do Polski, gdzie ponownie się ożenił i miał jeszcze dwoje dzieci.
W Polsce stan jego zdrowia psychicznego pogorszył się. Mężczyzna skończył jako bezdomny i zainteresowały się nim lokalne gangi narkotykowe. Jak podawał dziennik "Polska The Times", ich członkowie mieli obiecać mu karierę muzyczną w Chinach pod warunkiem, że będzie towarzyszył im w podróży do tego kraju.
Następnie - według wersji samego Shaikha - na lotnisku powiedziano mu, że w samolocie jest tylko jedno miejsce i gangsterzy zachęcili go, by poleciał do Chin sam, przewożąc wręczoną mu walizkę.
Tysiące egzekucji rocznie
Według ostatnich statystyk Amnesty International - za rok 2008 - w Chinach stracono 1718 osób (co stanowisko 72 proc. stwierdzonych egzekucji) i skazano na śmierć 7003 osoby.
Jest to liczba szacunkowa, pokazująca liczbę egzekucji, którą udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość. Według AI prawdziwe dane, które są w Chinach objęte tajemnicą państwową, są bez wątpienia dużo wyższe.
Fundacja Dui Hua, mająca siedzibę w USA, szacuje liczbę wyroków śmierci wykonanych w ChRL w 2008 r. na 5 - 6 tys., bazując na danych uzyskanych od lokalnych urzędników.
Akmal Shaikh jest pierwszym obywatelem europejskiego kraju straconym w Chinach od 1951 r.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: PAP/EPA