Tron z XVII wieku, egzemplarz Koranu, tradycyjne szaty i wytwory lokalnego rzemiosła - takie insygnia władzy otrzymał w czwartek libijski pułkownik Muammar Kadafi uhonorowany tytułem afrykańskiego "króla królów".
O tym, że libijski pułkownik będzie reprezentował interesy Afryki jako "król królów" zdecydowali w czwartek monarchowie i wodzowie różnych plemion tego kontynentu, którzy spotkali się w Bengazi, na wschodzie Libii.
Swoiste "forum" zgromadziło około 200 tradycyjnych afrykańskich przywódców plemiennych. Inicjatorem przedsięwzięcia był... sam Kadafi.
"Zdecydowaliśmy się uznać naszego brata przywódcę za króla królów, sułtanów, książąt, szejków i wodzów Afryki" - czytamy w specjalnym oświadczeniu.
Korony i cekiny
Większość gości na głowie nosiła złote korony, a ich wielobarwne szaty zdobiły błyszczące cekiny. Niektórzy byli także ubrani w skóry dzikich zwierząt.
Dyktator chce jedności Afryki
Kadafi zaapelował do monarchów o włączenie się w kampanię na rzecz jedności Afryki. - Chcemy, aby afrykańskie wojsko broniło Afryki, chcemy jednej afrykańskiej waluty, chcemy jednego afrykańskiego paszportu, aby podróżować po Afryce - podkreślał pułkownik w przemówieniu, skierowanym do gości z Mozambiku, Republiki Południowej Afryki, Wybrzeża Kości Słoniowej i Demokratycznej Republiki Konga.
66-letni libijski polityk jest zwolennikiem współpracy z państwami Zachodu - wcześniej wyrzekł się poparcia dla terroryzmu, obiecał zrezygnować z produkcji broni nuklearnej i zaoferował USA pomoc w ściganiu członków Al-Kaidy i innych islamskich ekstremistów.
Podczas uroczystej koronacji afrykańscy przywódcy zdecydowali również, że będą spotykać się co roku. Powołali także sekretariat generalny z siedzibą w Syrcie, na północy Libii.
Źródło: TVN24, PAP