Adwokat: Josef Fritzl jest chory psychicznie


Josef Fritzl, który przez blisko ćwierć wieku trzymał w piwnicy i gwałcił swoją córkę, jest chory psychicznie i nie powinien przebywać w więzieniu, lecz w zakładzie psychiatrycznym. Tak przynajmniej uważa jego adwokat Rudolf Mayer.

- Tu musi być jakieś psychiczne zaburzenie, w przeciwnym wypadku nikt nie popełniłby takiego czynu - argumentował Mayer, dodając, że jego klient jest "emocjonalnie złamanym człowiekiem". - Czy to zaburzenie jest tak wielkie, że nie jest on odpowiedzialny za swoje czyny? - pytał adwokat.

Fritzl, 73-letni emerytowany elektryk, przyznał się do więzienia i gwałcenia córki, ale odmawia zeznań. Od tygodnia przebywa w areszcie prewencyjnym.

Kerstin w bardzo ciężkim stanie

Na razie grozi mu 15 lat więzienia. Kara może być jednak wyższa, jeżeli umrze 19-letnia Kerstin, córka-wnuczka Fritzla, która nadal pozostaje w szpitalu w stanie bardzo ciężkim, chociaż stabilnym.

Kerstin, która od urodzenia nie widziała światła dziennego, jest najstarszym dzieckiem z kazirodczego związku Josefa z córką Elizabeth. Teraz wskutek nierozpoznanej do końca choroby, której następstwem są nieodwracalne obrażenia wewnętrzne, przebywa w śpiączce na oddziale intensywnej terapii pod respiratorem.

Na skórze chorej występują objawy zbliżone do bielactwa (braku pigmentu). Ma ponadto ubytki w uzębieniu i problemy mięśniowe z powodu braku witaminy D i światła słonecznego oraz ograniczonej przestrzeni (60 m kwadratowych), na której przebywała. Dzieliła ją z braćmi - 18-letnim Stefanem i 5-letnim Felixem.

Austriaccy lekarze - specjaliści w dziedzinie genetyki - przypuszczają, że choroba Kerstin może być spowodowana przez związek kazirodczy jej rodziców. Stefan i Felix przebywają w szpitalu w Amstetten, w pokojach o specjalnie przyciemnionych szybach, ponieważ muszą się stopniowo przyzwyczaić do światła dziennego. Zajmuje się nimi ekipa lekarzy-specjalistów.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE, M.IN. ZEZNANIACH BRATOWEJ FRITZLA

Medialny cyrk

Amstetten, miejsce dramatu rodziny Fritzla, ciągle pełne jest dziennikarzy. Ludzie mediów tłoczą się przed domem Austriaka-kazirodcy i miejscowym szpitalem, którego strzegą agenci służby bezpieczeństwa, policjanci, strażacy i członkowie jednostki "Cobra" do operacji specjalnych. Jednym z ich zadań jest niedopuszczanie do szpitala fotografów i dziennikarzy.

Ale niektóre żądne sensacji media nie cofają się przed niczym. Niedzielne dzienniki austriackie doniosły, że w piątek wieczorem zatrzymano fotoreportera, który w przebraniu policjanta próbował się dostać do rodziny objętej specjalną terapią. Kilku dziennikarzy przyłapano na tym, jak próbowali forsować ogrodzenie szpitala.

Dziennikarskie hieny

Dziennik "Oesterreich", opisując bezwzględność z jaką dziennikarze i fotografowie dążą do zdobycia sensacyjnego materiału, donosi w niedzielę o podjętej przez grupę "zawodowców" próbie wtargnięcia siłą do sal, w których przebywają Elizabeth i jej dzieci. Do codziennych zajęć ludzi z ochrony należy też ściąganie dziennikarzy z gałęzi drzew otaczających teren szpitala.

Wobec tego prawdziwego oblężenia medialnego ekipa lekarska opiekująca się się ofiarami Fritzla zmuszona była odłożyć wyprowadzenie ich na pierwszy spacer na świeżym powietrzu.

mtom

Źródło: Reuters, PAP, TVN24