Aaaby dziewictwo sprzedać. "Tak, jestem pewna tego co robię"

[object Object]
Dziewictwo na sprzedażtvn24
wideo 2/35

Wszystko może być na sprzedaż. Jeden z niemieckich portali pośredniczy w sprzedaży dziewictwa. "Dziewczyny nie tylko muszą uzyskać zaświadczenie lekarskie, że są dziewicami. Wysyłamy je także do psychologa, na nasz koszt. Jeśli dziewczyna nie uzyska opinii, że jest psychicznie zdrowa i wie co robi - zrywamy umowę" - wyjaśnia właściciel portalu. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.

18-letnia Aleexandra postanowiła sprzedać swoje dziewictwo. Za co najmniej - milion euro.

- Większość ludzi rozstaje się z osobą, z którą miało swój pierwszy raz. Zastanawiam się czy utrata dziewictwa z kimś, z kim pewnie później zerwiesz, ma większą wartość niż milion euro? - powiedziała Aleexandra Khefren.

Naprawdę nazywa się Oana i pochodzi z Bukaresztu. Po tym, jak wystąpiła w brytyjskiej telewizji - wywołując niemały skandal - zgodziła się rozmawiać z reporterką programu "Polska i Świat" TVN24, Pauliną Chacińską, jedynie telefonicznie. Jak sama przyznaje, jej rodzice o sprawie dowiedzieli się z mediów.

- Teraz już wiedzą. Początkowo byli przeciwni, ale teraz to akceptują - wyznała 18-latka. Jej cnotę pomaga jej sprzedać niemiecki portal - zresztą nie tylko jej. Właściciel strony zapewnia, że ciągle zgłaszają się kolejne dziewczyny.

Agencja z zasadami

"Dostaliśmy już ponad 30 zgłoszeń od kobiet chcących sprzedać swoją cnotę. (...) Jest wiele organizacji, które sprzedają dziewictwo dziewcząt na tzw. czarnym rynku. (...) Cinderella Escorts to legalna agencja - która pomaga dziewczynom sprzedać ich dziewictwo bezpiecznie" - napisał w mailu do redakcji "Polska i Świat" TVN24 właściciel portalu.

Prowizja agencji wynosi 20 procent. A najwyższa "oferta" za noc z Aleexandrą to już ponoć 2 miliony euro. Firma ma jednak pewne zasady.

"Dziewczyny nie tylko muszą uzyskać zaświadczenie lekarskie, że są dziewicami. Wysyłamy je także do psychologa, na nasz koszt. Jeśli dziewczyna nie uzyska opinii, że jest psychicznie zdrowa i wie co robi - zrywamy umowę" - czytamy w mailu.

Ten kto dziewczynę "wylicytuje", ma prawo do ponownego "potwierdzenia" jej dziewictwa. "Oferent" żadnych zaświadczeń lekarskich przedstawiać nie musi. Choć agencja twierdzi, że dba o bezpieczeństwo.

"Przed randką dziewczyna podpisuje umowę, że nie będzie seksu bez zabezpieczenia. Zawozimy ją na spotkanie i jesteśmy w pobliżu w razie jakichkolwiek problemów. Informujemy ją, że może przerwać randkę w każdym momencie" - wyjaśnił właściciel portalu.

"Jestem pewna tego co robię"

Choć w Polsce byłby nazwany sutenerem, właściciel strony za takiego się nie uważa. Prostytucja jest w Niemczech legalna. Sama dziewczyna z kolei nie uważa się za prostytutkę. - Tak, jestem pewna tego co robię - mówiła dziewczyna pytana, czy nie będzie żałować swojej decyzji.

Tej pewności nie ma jednak psycholog i seksuolog - szczególnie jeśli chodzi o emocjonalne konsekwencje w przyszłości.

- Będzie oceniana i poniżana. Pozbycie się publiczne dziewictwa - przez internet za pieniądze - może w niej prowadzić skutki takie, że ten seks będzie dla niej łatwo sprzedajny - wyjaśniał Andrzej Komorowski, psycholog i seksuolog.

- Jestem otwarta - dopóki ma poczucie humoru i jest miły. Kto wie? Może zwiążę się z oferentem? - stwierdziła Aleexandra.

Autor: tmw\mtom / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/aleexandrakhefren, cinderella-escorts.com, tvn24