W czteromilionowym Libanie mieszka ponad milion uchodźców z Syrii. Ich sytuacja jest bardzo trudna, a Liban wielokrotnie apelował do społeczności międzynarodowej o pomoc. Na granicy syryjsko-libańskiej działa m.in. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Wolontariuszka Rana Gabi tłumaczyła w rozmowie z TVN24, jak ogromne są potrzeby tych, których krwawa wojna domowa zmusiła do ucieczki.
Powstanie, które wybuchło w 2011 r. przeciwko autorytarnym rządom Baszara el-Asada przerodziło się w krwawą wojnę domową, Konflikt trwa do dziś. Zgodnie z szacunkami Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka zginęło w nim ponad 215 tys. osób.
Przed wojną uciekło ponad 3,2 mln Syryjczyków. Wielu z nich znalazło schronienie w Jordanii i Turcji oraz Libanie - w tym czteromilionowym kraju mieszka ponad milion zarejestrowanych uchodźców.
Władze Libanu wielokrotnie zwracały się do społeczności międzynarodowej o pomoc finansową, która pomogłaby poprawić warunki życia syryjskich uchodźców. W styczniu władze wprowadziły restrykcje mające na celu ograniczyć nieco ich napływ.
Bez dachu nad głową
Sytuacja uchodźców jest trudna zwłaszcza zimą. Pomoc zapewnia im m.in. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Wolontariuszka Rana Gabi, Libanka polskiego pochodzenia, pracuje przy granicy libańsko-syryjskiej. Jak wyjaśniła w rozmowie z TVN24, organizacji udało się w zeszłym roku zapewnić dach nad głową 8 tys. syryjskim uchodźcom.
W tej chwili - jak tłumaczyła - Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej kończy realizować program pomocy zimowej. Dzięki niemu zapewniono pomoc dla ponad 6 tys. osób. Gabi podkreśliła jednak, że zima się nie skończyła, a potrzeby są ogromne.
- Uchodźcy wciąż potrzebują dachu nad głową. Brakuje też lekarstw. Od początku konfliktu 45 tys. urodzonych w Libanie dzieci nie zostało zarejestrowanych ani w Syrii, ani w Libanie. Ci ludzie po prostu nie istnieją - tłumaczyła.
Autor: kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: UNHCR | I. Prickett