26 turystów, w tym ośmioro dzieci, zostało uwięzionych w jaskini Lamprechtshoehle w pobliżu Weissbach na północy Austrii. Wezbrany po deszczu potok zalał wyjście z groty na sześć godzin.
Krótko po godz. 15 poziom wody obniżył się na tyle, że możliwe było wyjście z jaskini - wszyscy wyszli o własnych siłach, nikomu nic się nie stało.
W chatce przed jaskinią włączono grzejniki, tak by wychodzący z groty turyści mogli się natychmiast ogrzać. - Jednak nikt nie chciał z tego skorzystać, wszyscy marzyli o powrocie do swoich domów i gorącym prysznicu - powiedział Hannes Schernthaner, pracownk ochrony cywilnej.
Sześć godzin na batonikach zbożowych
Dramat zaczął się o godz. 9, gdy turyści chcieli wyjść z jaskini. Uniemożliwił to jednak wezbrany po obfitych opadach deszczu potok.
Przez sześć godzin pobytu w jaskini grupa była cały czas w kontakcie z ekipą ratowniczą. W grocie znajdował się telefon podłączony do budynku ratowników. - Dzwoniliśmy co 10 minut i pytaliśmy, czy wszystko jest w porządku - powiedział Schernthaner.
W grocie znajdował się także zestaw koców, wody pitnej, batoników zbożowych i latarek.
W południe, do uwięzionych zeszło czterech ratowników. Zabrali ze sobą herbatniki i ciepłą odzież. Razem z turystami poczekali, aż poziom wody obniży sie na tyle, by umożliwić bezpieczną ewakuację. Ta rozpoczęła się o 15.17, kwadrans później wyszły ostatnie osoby.
Kolejny incydent
To nie pierwszy przypadek uwięzienia w tej grocie turystów. W 2002 roku utknęło w niej 29 Niemców. W 1998 roku woda zatrzymała 16 osób, w tym sześcioro dzieci. W obu przypadkach nikomu nic sie nie stało.
Jaskinia Lamprechtshoehle ma 38 km długości, ale turystom udostępniono tylko 700 m ścieżek i kładek.
Autor: rf/rs / Źródło: salzburg.orf.at