Poszukiwania 19-latka, który zaginął w połowie czerwca na hiszpańskiej Teneryfie, zostały zakończone - poinformowała w niedzielę policja. Ostatnim dniem akcji była sobota.
19-letni Jay Slater z Oswaldtwistle w hrabstwie Lancashire w Anglii zaginął 17 czerwca na Teneryfie, w okolicach parku krajobrazowego Teno w górzystej północno-zachodniej części wyspy. Nastolatek poleciał z przyjaciółmi na Wyspy Kanaryjskie, aby wziąć udział w festiwalu muzycznym NRG. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia z wieczoru, na których widać Jaya. Ubrany w szarą koszulkę z zielonymi naszywkami na ramionach dobrze się bawi.
Po imprezie 19-latek miał pojechać do północno-zachodniej części wyspy, aby spędzić czas z ludźmi, których poznał podczas wieczornego wyjścia. Według jego przyjaciół, miał wsiąść do samochodu z dwoma Brytyjczykami, których poznał na wakacjach.
Koniec poszukiwań
Jak przekazała w niedzielę lokalna policja - Guardia Civil - trwające od dwóch tygodni poszukiwania zostały zakończone.
W sobotę służby przeprowadziły nowe poszukiwania z pomocą kilkudziesięciu ratowników w pobliżu wioski Masca, w parku krajobrazowym Teno. Skupione były na obszarze już wcześniej przeczesywanym, ale miały być bardziej dogłębne i rozległe po apelu o pomoc skierowanym do wolontariuszy posiadających wiedzę i umiejętności potrzebne do pracy na trudnym terenie.
Potwierdzając, że poszukiwania 19-latka nie są już prowadzone, rzeczniczka Guardia Civil powiedziała agencji Reuters, że "sprawa jest nadal otwarta i istnieje kilka kierunków dalszego śledztwa".
Poszukiwania na masową skalę
Od dnia zaginięcia na wyspie trwały zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, w których uczestniczyła lokalna policja i zespoły ratownictwa górskiego, a także krewni i znajomi 19-latka. Wykorzystywane były też drony, śmigłowce i psy tropiące.
Rzeczniczka Guardia Civil przekazywała wcześniej, że obszar poszukiwań jest "stromy, skalisty, pełen nierówności, z mnóstwem wąwozów, szlaków i ścieżek". Oceniła go jako "ogromny" i powiedziała, że funkcjonariusze przeszukują "wszystko".
Padała mu bateria, potrzebował napić się wody
Jak podaje Sky News, ostatni kontakt z chłopakiem miał miejsce w poniedziałek około godziny 8 rano. Zadzwonił wtedy do swojej przyjaciółki, z którą przyleciał na wyspę, i powiedział, że wraca do miejsca ich zakwaterowania pieszo, bo spóźnił się na autobus. Nie jest jasne, czy zdawał sobie sprawę, że przejście tej trasy może zająć aż 11 godzin.
Chłopak powiedział koleżance, że chce mu się pić i pada mu bateria w telefonie. Jak relacjonowała dziewczyna, 19-latek poinformował ją, że "skaleczył sobie nogę o kaktus". Kiedy poleciła mu wrócić tam, skąd wyruszył, powiedział, że nie wie, gdzie to jest. Następnie ich rozmowa została przerwana. Od tamtej pory nie było z nim kontaktu.
Źródło: BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Europa Press Canarias/Getty Images