Od jedenastu dni trwają poszukiwania 19-letniego Jaya Slatera, który zaginął na Teneryfie. W internecie rozpowszechniane tymczasem zaczęły być teorie spiskowe na temat jego zniknięcia, co zdaniem rodziny może utrudniać działania służb.
19-letni Jay Slater zaginął 17 czerwca na Teneryfie, gdzie przebywał wraz ze znajomymi. Po raz ostatni jego telefon logował się w okolicach parku krajobrazowego Teno w górzystej, północno-zachodniej części wyspy. Hiszpańskie służby, w tym policja i straż pożarna, przeczesują teren przy wsparciu dronów i helikopterów, a jak podało BBC we wtorek, do akcji włączono też kolejne specjalnie wyszkolone psy.
W środę Sky News przekazało, że obecnie działania koncentrują się w okolicach wsi Masca, położonej na wysokości ok. 650 m n.p.m., gdzie nastolatek prawdopodobnie się znajdował, gdy ostatni raz nawiązał kontakt z bliskimi. Policja we wtorek opublikowała w mediach społecznościowych także nowy film z trwających poszukiwań.
Teorie spiskowe po zaginięciu
Jak wskazuje "Guardian", w internecie szerzą się tymczasem teorie spiskowe dotyczące zaginięcia chłopaka. Jedna z założonych w mediach społecznościowych grup rozpowszechniających takie treści ma już 288 tys. obserwujących. Gazeta wskazuje, że wiele z głoszonych teorii jest wyjątkowo okrutnych i nieprawdopodobnych, a mimo to zyskują one popularność.
Wśród rozpowszechnianych teorii znajdują się m.in. takie, według których 19-latek miał paść ofiarą porwania przez marokańskie gangi narkotykowe albo że jego zniknięcie zostało zmyślone, by wyłudzić pieniądze. Pojawiły się też inne, całkowicie niepoparte faktami spekulacje, jakoby chłopak wrócił już do domu czy że znaleziono jego ciało.
"Guardian" pisze, że to zmyślane i rozpowszechniane historie pogłębiają niepokój rodziny zaginionego. Bliscy mają się obawiać, że ten internetowy "hałas" przyniesie kolejne szkody. Informują, że w internecie tworzone są konta, w których ktoś się pod nich podszywa i podaje fałszywe informacje, a nawet że próbowano włamać się na konto na Instagramie samego zaginionego. Firma, w której chłopak pracował, musiała nawet usunąć z mediów społecznościowych wpis o jego zaginięciu ze względu na mnożące się pod nim spekulacje i negatywne komentarze.
Kilka dni temu matka Slatera, Debbie Duncan, powiedziała "Guardianowi", że internetowe spekulacje są "okropne" i że usłyszała od hiszpańskiej policji, iż mogą one utrudnić poszukiwania i prowadzenie śledztwa. Zaznaczyła też, że policja podkreśla, że sprawdza wszystkie możliwe tropy.
Kobieta zabrała też głos w mediach społecznościowych, gdzie napisała, że bardzo smucą ją komentarze w sieci. "Naprawdę nie mogę uwierzyć, że brytyjska opinia publiczna mnie nie wspiera w próbie odnalezienia Jaya. Każdemu z was może się to kiedyś przydarzyć. Wszyscy mnie zawiedliście" - zwróciła się do autorów nieprzyjemnych wpisów.
ZOBACZ TEŻ: Siedem dni koszmaru. "Chcę tylko, żeby wrócił"
Zaginięcie Jaya Slatera
Jay Slater pochodzi z Oswaldtwistle w hrabstwie Lancashire w Anglii. Nastolatek poleciał z przyjaciółmi na Wyspy Kanaryjskie, by wziąć udział w festiwalu muzycznym NRG, który odbywał się w poprzednią niedzielę. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia z tamtego wieczoru pokazujące, jak Jay - ubrany w szarą koszulkę z zielonymi naszywkami na ramionach - dobrze się bawi.
Po imprezie 19-latek miał udać się do północno-zachodniej części wyspy, aby spędzić czas z ludźmi, których poznał podczas wieczornego wyjścia. Koleżanka chłopaka, z którą kontaktował się jako ostatnią, przekazała, że podczas rozmowy telefonicznej mówił jej, że się zgubił, potrzebuje napić się wody, skaleczył się o kaktusa i ma zaledwie 1 procent baterii w telefonie.
Źródło: Guardian, BBC, Sky News, Independent, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: James Manning/PAP