Ciężarna kobieta przez 18 godzin ukrywała się wraz z mężem w Muzeum Bardo po tym, jak nastąpił tam atak terrorystyczny. Ojciec kobiety podkreślił, że zdrowie jego córki to najlepszy prezent, jaki mógł otrzymać.
Christina Rubio, która jest w czwartym miesiącu ciąży, trafiła do szpitala na badania kontrolne. Małżeństwo otrzymało także wsparcie psychologa.
"Wybuchła panika"
O zdarzeniu opowiedział ojciec kobiety. - Mówili, że każdy z ich znajomych uciekł w innym kierunku, a oni zostali tam sami w środku. Wybuchła panika, ludzie rozbiegli się w różne miejsca. Chcieli do kogoś zadzwonić, ale telefon nie działał. Schowali się, bo myśleli, że nadal są tam terroryści. Dopiero rano znaleźli ich policjanci - powiedział dziennikarzom, David Rubio.
Dodał, że ponieważ Cristina jest w ciąży, natychmiast podano jej węglowodany i wodę, bo przez kilka godzin nic nie piła. - Później szybko zawieźli ją do szpitala, by zrobić badania i sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że kardiografia nic wykazała żadnych zmian i że czuje się dobrze - relacjonował Rubio. Wyjaśnił, że to była ich podróż poślubna. - Oni żyją. (...) To dla mnie najwspanialszy prezent - podkreślił ojciec Cristiny.
Przyznali się do zamachu
W środowym ataku na popularne muzeum w stolicy Tunezji zginęło 20 zagranicznych turystów, w tym dwóch Polaków, a także trzech Tunezyjczyków. Rannych zostało ok. 50 osób.
Do zamachu przyznało się radykalne ugrupowanie Państwo Islamskie, kontrolujące znaczne obszary w Syrii i Iraku. Szacuje się, że co najmniej 500 Tunezyjczyków, którzy walczyli w Iraku, Syrii lub w sąsiedniej Libii w ramach dżihadystycznych organizacji, wróciło już do kraju. Policja uważa ich za jedno z głównych zagrożeń dla narodowego bezpieczeństwa.
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24