Śledczy wyjaśniają przyczyny pożaru w sanockim przedsiębiorstwie. Kluczowa ekspertyza biegłych

Gaszenie pożaru w Ciarko Desing w Sanoku na Podkarpaciu trwało blisko dobę. W szczytowym momencie z żywiołem walczyło 150 strażaków z 30 jednostek.
Pożar w sanockiej firmie
Źródło: OSP Niebieszczany

Ekspertyza biegłego z zakresu pożarnictwa będzie miała kluczową rolę w śledztwie w sprawie pożaru, do którego doszło w firmie w Sanoku na Podkarpaciu. Prokurator zlecił biegłym z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych zbadanie próbek zabezpieczonych na miejscu zdarzenia. Osobną ekspertyzę przygotuje biegły z zakresu budowy i eksploatacji maszyn i urządzeń technicznych. 

Śledztwo w sprawie pożaru, do którego doszło 9 czerwca na terenie firmy sanockiego producenta okapów, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krośnie. Zostało wszczęte z artykułu 163 paragraf 1. punkt 1 Kodeksu Karnego, który dotyczy sprowadzenia zdarzenia w postaci pożaru, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. 

Śledztwo w sprawie

- Prokurator był na miejscu zdarzenia z biegłym, dokonali oględzin miejsca zdarzenia. Zabezpieczone zostały ślady, które zostaną poddane szczegółowej analizie. Cały czas trwają przesłuchania świadków. Kluczową rolę będą miały dla nas ekspertyzy biegłych z Krakowa. To na ich podstawie biegły z zakresu pożarnictwa będzie ustalał przyczyny i okoliczności wybuchu pożaru - powiedziała nam Beata Piotrowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krośnie. 

Śledztwo toczy się w sprawie, nie przeciwko osobie, co oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów. 

Pożar wybuchł 9 czerwca w hali, gdzie mieściła się lakiernia. Ogień zauważyli pracownicy i to oni wezwali straż pożarną. Załoga ewakuowała się z budynku przed przyjazdem strażaków, nikt nie odniósł obrażeń. 

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

Ogień bardzo szybko rozprzestrzeniał się na kolejne części hal produkcyjnych. Palące się środki chemiczne powodowały ogromne zadymienie. Słup ciemnego, gęstego dymu było widać z odległości kilkunastu kilometrów. Ze względu na zadymienie policja na kilka godzin wyłączyła w ruchu sąsiadującą obwodnicę. 

Gaszenie pożaru trwało blisko dobę. Z żywiołem walczyło 150 strażaków z 30 jednostek z całego Podkarpacia. 

Czytaj także: