Sąd Okręgowy w Krośnie utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji, który uznał W. W. winnym naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszki służby więziennej, z którą pracował. Jak informowała prokuratura, mężczyzna bez jej zgody "dotykał pokrzywdzoną po tylnej części głowy, okolicy włosów, plecach i szyi oraz rozpiął jej biustonosz". Wyrok jest prawomocny.
Sąd Okręgowy w Krośnie podtrzymał wyrok wydany przez Sąd Rejonowy w Sanoku 19 marca 2023 roku.
Proces był utajniony, ale wyrok był jawny. Jak informował nas wówczas sędzia Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie, "sąd uznał W. W. za winnego tego, że w dniu 3 czerwca 2019 naruszył nietykalność cielesną funkcjonariuszki służby więziennej, szeregowej P. S. podczas pełnienia przez nią obowiązków służbowych w ten sposób, że bez jej zgody dotykał pokrzywdzoną po tylnej części głowy, okolicy włosów, plecach i szyi oraz rozpiął jej biustonosz, co stanowi przestępstwo z artykułu 222 paragraf 1 Kodeksu karnego i za to na podstawie tego przepisu przy zastosowaniu artykułu 33 paragraf 1 i 3 skazał go na karę stu stawek dziennych grzywny, przy określeniu jednej stawki dziennej na kwotę 20 złotych (w sumie 2000 złotych - red.)".
§ 1. Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Dodatkowo - jak przekazał nam sędzia Lipiński - sąd orzekł od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonej nawiązkę w kwocie sześciu tysięcy złotych. Ma też zwrócić jej koszty zastępstwa procesowego w wysokości blisko 4,5 tys. zł oraz opłacić koszty procesu.
Wyrok w tej sprawie jest już prawomocny.
Trzy procesy
Do wydarzeń, które były przedmiotem procesu, doszło w czerwcu 2019 roku w jednym z zakładów karnych na południu Podkarpacia. Śledztwo w tej sprawie - na wniosek dyrektora tej jednostki - w połowie 2019 roku wszczęła Prokuratura Rejonowa w Sanoku. Postawiła funkcjonariuszowi zarzuty z artykułów: 231 paragraf 1, 216 par. 1 i 217 par. 1 Kodeksu karnego. Dotyczyły kolejno: nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej.
Mężczyzna w toku śledztwa nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. 30 czerwca 2020 roku do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie, proces ruszył 27 listopada. Został jednak przerwany ze względów proceduralnych. Z powodu pandemii COVID-19 w sądach panował przestój, między rozprawami upłynęło zbyt wiele czasu, proces trzeba było więc zacząć od początku. Kolejny przerwała choroba sędziego, który nie wrócił już do orzekania.
Kolejny, trzeci już proces rozpoczął się 16 marca 2023 roku. Wyrok zapadł po roku.
"Jedną ręką złapał mnie za włosy, a drugą ręką rozpiął mi biustonosz"
Była funkcjonariuszka pracę w jednym z zakładów karnych na południu Podkarpacia rozpoczęła w lipcu 2018 roku jako etatowy pracownik mianowany na funkcjonariusza służby więziennej. Do jej obowiązków należała m.in. praca w bezpośrednim kontakcie z osadzonymi i ich opiniowanie.
Funkcjonariusz, który miał dopuścić się wobec niej nieprawidłowości, nie był zatrudniony na stałe w zakładzie, w którym pracowała, a jedynie oddelegowany tam z innej jednostki. Mężczyzna i kobieta pracowali w jednym gabinecie, dzielili biurko i komputer.
Jak relacjonowała w rozmowie z portalem tvn24.pl, mężczyzna w zasadzie od początku wspólnej pracy miał zachowywać się wobec niej w nieodpowiedni sposób. - Używał wobec mnie zdrobnień, komentował mój wygląd, opowiadał żarty o tematyce lub z podtekstem seksualnym - precyzowała.
Tego typu incydenty, jak wspominała nasza rozmówczyni, były "na porządku dziennym", ale nie zgłaszała ich przełożonym.
Do zachowania, które było później przedmiotem prokuratorskiego śledztwa, miało dojść w poniedziałek 3 czerwca 2019 roku podczas pełnienia przez funkcjonariuszy wspólnie służby.
Czytaj też: Raport o niestosownym zachowaniu wobec pracownicy. "Wszczęto postępowanie dyscyplinarne", naczelnik odwołany
Tak relacjonowała to zajście w rozmowie z nami w marcu ubiegłego roku, zanim ruszył trzeci proces: - Podszedł do mnie, siedziałam za biurkiem, pisałam coś na komputerze. Jedną ręką złapał mnie za włosy, a drugą ręką rozpiął mi biustonosz. Odsunęłam się i krzyknęłam: "Co pan robi?!". Usiadł obok mnie na krześle i powiedział, że może pomóc zapiąć mi biustonosz, ale "musi obiema rączkami", bo jedną nie umie zapinać. Byłam w szoku… Później dogadywał jeszcze głupio. Mówił, żebym została z nim do końca jego dyżuru, że "usiądę mu na kolana" i "będzie fajnie". Nie reagował na moje sprzeciwy.
O tym, co zaszło w gabinecie, opowiedziała kolegom ze służby. Jeszcze tego samego dnia jeden z nich poinformował o zajściu dyrektora jednostki. Następnego dnia funkcjonariuszka również zawiadomiła swoich przełożonych.
Po tygodniu od zajścia złożyła pisemne zawiadomienie na temat tego, co wydarzyło się w gabinecie. Dyrektor zakładu karnego o sprawie poinformował prokuraturę. Wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajęła się także specjalna komisja powołana przez Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Rzeszowie.
Komisja potwierdziła nieprawidłowości
Zgodnie z przepisami powołana została komisja do spraw relacji w środowisku służby i pracy, która - jak informował wówczas ówczesny rzecznik prasowy dyrektora Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie - po zbadaniu zgłoszenia potwierdziła, że ze strony funkcjonariusza doszło do "zachowania niezgodnego z zasadami zachowania służbowego i etyką zawodową".
- Przygotowując wniosek, komisja opierała się na wyjaśnieniach składanych przez obie strony. Na podstawie ustaleń potwierdziła, że mężczyzna swoim zachowaniem naruszył zasady etyki zawodowej i zachowania służbowego - przekazywał ówczesny rzecznik.
Dyrektor zakładu, w którym zatrudniony był wówczas funkcjonariusz, zgodnie z rekomendacją i procedurami, wszczął wobec niego postępowanie dyscyplinarne, jednak - jak informowały wówczas służby - "ze względu na brak możliwości rozstrzygnięcia o jego winie bądź niewinności" zawiesił je na czas postępowania prokuratorskiego.
Punkt 3. artykułu 97. Ustawy o Służbie Więziennej mówi o tym, że stosunek służbowy funkcjonariusza wygasa m.in. w przypadku skazania go prawomocnym wyrokiem sądu, jeżeli wykonanie tej kary nie zostało warunkowo zawieszone. W przypadku potwierdzenia nieprawidłowości konsekwencje dla takiej osoby są zależne od charakteru czynu i mogą sięgać aż do dyscyplinarnego wydalenia ze służby.
Prokuratura na wniosek funkcjonariusza, który miał dopuścić się nieprawidłowości, prowadziła też dochodzenie przeciwko funkcjonariuszce, która złożyła przeciwko niemu doniesienie. Dotyczyło składania przez kobietę fałszywych oskarżeń, ale po przeanalizowaniu sprawy umorzono ten wątek.
Odeszła z pracy
Funkcjonariuszka ostatecznie złożyła rezygnację z pracy i w 2022 roku odeszła z zakładu karnego.
W. w lutym ubiegłego roku przeszedł na emeryturę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock (zdjęcie ilustracyjne)